Holendrzy wykluczyli rozgrywanie jakichkolwiek meczów do 1 września. Mają jednak pozwolić na nieograniczone treningi dzieciom do 12 lat i od 11 maja otworzą szkoły podstawowe. Czy ma to sens? Wydaje się, że tak. Takie rozwiązania wynikają z analizy niderlandzkich naukowców.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Z badań niderlandzkiego instytutu zdrowia publicznego wynika, że małe dzieci nie zakażają innych dzieci koronawirusem. Podczas gdy dorośli nie będą mogli chodzić na przykład do fitness klubów, dzieci do lat 12 mogą wrócić do treningów sportowych bez ograniczeń. Powinny zachować 1,5 metra odstępu, ale wiadomo, że wyegzekwować to może być niezwykle trudno.
W szkołach i przedszkolach, które Holandia otwiera od 11 maja, także obowiązywać będzie 1,5-metrowy odstęp. Władze jednak podchodzą do tego pragmatycznie i także zdają sobie sprawę z tego, że tego nie da się dzieciom nakazać. Lekcje prowadzone będą w ograniczonym wymiarze – dzieci mają przebywać w szkole przez połowę normalnego czasu.
Badania i dane gromadzone przez Królewski Instytut Zdrowia Publicznego i Środowiska, który działa w ramach resortu zdrowia, wskazują na to, że dzieci odgrywają małą rolę w rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Premier Holandii Mark Rutte przyznał we wtorek, że jego rząd nie zamierzał początkowo zamykać szkół i przedszkoli. Zrobił to wyłącznie z powodu nacisków opinii publicznej.
– Dzieci do lat 12 właściwie nie zarażają siebie nawzajem ani starszych osób. Mieliśmy tylko kilka potwierdzonych przypadków zakażenia u osób do lat 20 i były to zakażenia przez dorosłych, głównie przez domowników – powiedział szef centrum chorób zakaźnych RIVM Jaap van Dissel.
Powoływał się na różne badania RIVM dotyczące dzieci i koronawirusa, analizował dane z innych krajów. Z danych przesyłanych do RIVM z różnych ośrodków zdrowia wynika, że nie było przypadku zakażenia innej osoby przez osobę do lat 18. Przytoczył też wstępne wyniki badań holenderskich rodzin, z których wynika, że dzieci nie roznoszą wirusa w domach. Jeśli się zakażają, to od dorosłych i przechodzą koronawirusa z dużo słabszymi objawami.