Jarosław Gowin bierze pod uwagę, że opozycja może odrzucić ofertę zmian w konstytucji. Wtedy jego ugrupowanie wyjdzie z nową ofertą do Prawa i Sprawiedliwości, która zakłada przeprowadzenie wyborów prezydenckich w sierpniu.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Przygotujmy porządnie od strony legislacyjnej ordynację korespondencyjną, dobrze to zorganizujmy i przeprowadźmy wybory w połowie sierpnia – zaproponował Jarosław Gowin na antenie TVN24 dając do zrozumienia, że jest przeciwnikiem majowego głosowania.
Szef Porozumienia powtórzył, że wyborów prezydenckich nie da się przeprowadzić 10 maja. – Trzeba byłoby iść na skróty, wielokrotnie łamiąc przepisy, prawo. To byłyby wybory bardzo łatwe do podważenia, również dlatego że karty do głosowania mają być rozdawane bez potwierdzenia. Uważam, że to jest podstawowy feler – tłumaczył były wicepremier. Zaznaczył przy tym, że jest zwolennikiem głosowania korespondencyjnego.
A z kim właściwie Gowin prowadzi rozmowy? Powiedział, że z częścią opozycji, ale nie z Lewicą, gdyż ta "z nikim nie chce rozmawiać". – Postawa Lewicy przypomina mi podejście takiego byłego kandydata na prezydenta, żeby nic nie było. To jest podejście Lewicy dzisiaj. Swoich propozycji nie przedstawiają, inne propozycje, w tym także PO, krytykują w czambuł, więc czego chcą politycy Lewicy? Żeby nic nie było – ocenił Jarosław Gowin.
Tymczasem opublikowanych zostało już kilka opinii polskich epidemiologów, którzy jednoznacznie twierdzą, że przeprowadzenie wyborów prezydenckich w maju – także drogą korespondencyjną – jest narażeniem zdrowia i życia ludzi.