Miliony maseczek sprowadzonych z Chin przez KGHM nie mają żadnych certyfikatów jakości, a rząd USA nie dopuścił ich do obrotu – podaje "Gazeta Wyborcza". KGHM już wcześniej odpierał zarzuty w tej sprawie.
Chodzi o maseczki, które niedawno przyleciały do Polski na pokładzie An-225, największego samolotu świata. Prawicowe media opisywały to jako wielki sukces PiS, ale władza nie potrafiła określić nawet, ile materiałów ochronnych sprowadziła. Najpierw politycy chwalili się, że sprzętu było 400 ton, chociaż tyle nawet nie wejdzie na pokład wspomnianej maszyny. W końcu premier wygadał się, że ładunek ważył... 80 ton.
Tymczasem na jaw wychodzą bulwersujące informacje, które już wcześniej nagłośniła "Wyborcza". Dziennik podawał, że "certyfikat", który pokazał prezes KGHM Marcin Chludziński, wystawiła włoska firma ECM, która nie ma prawa nadawania znaku CE (oznacza zgodność z unijnymi normami) środkom ochrony indywidualnej.
Chludziński później chwalił się certyfikowaniem przez amerykańską Agencję Żywności i Leków (FDA). Zdjęcie tego dokumentu w słabej jakości opublikował w sieci, później jego post jednak zniknął.
"Wyborcza" zdobyła to pismo i okazało się, że jest ono jedynie powiadomieniem o zarejestrowaniu wyrobu medycznego. Nie stanowi żadnych gwarancji i nie może być podstawą jakichkolwiek oświadczeń. – Zarejestrowanie nie oznacza zatwierdzenia lub dopuszczenia do obrotu – poinformowała "GW" Brittney Manchester, rzecznik FDA (amerykańska Agencja Żywności i Leków).
KGHM odpiera zarzuty
Chludziński już odniósł się do nowych doniesień ws. masek z Chin. "Co raz bardziej kłamliwe teksty, jutro okaże się, że w naszych kopalniach wyzyskujemy dzieci, a za dwa dni że reptilianie opanowali świat. Pozew pozostał" – napisał i zamieścił link do oświadczenia firmy.
"Kolejny Fake News 'Gazety Wyborczej'. Przez niewiedzę i brak rzetelności – 'GW' wprowadza Polaków w błąd. Nie będzie oświadczeń, wyślemy pozew. Maseczki już pomagają w walce z koronawirusem, ich jakość jest potwierdzona badaniami. Hejt nie zatrzyma pomocy dla polskich szpitali" – czytamy.
Już po pierwszej publikacji dziennika w tej sprawie firma KGHM zapewniła o autentyczności opublikowanych przez prezesa certyfikatów. Wydała sprostowanie, w którym stwierdzono, że w materiale zostały zawarte nieprawdziwe informacje, jakoby "KGHM wydała miliony na chińskie maseczki z podrobionymi certyfikatami" oraz "Włoski certyfikat to lipa".