Branżowe czasopismo "The New England Journal of Medicine" opublikowało badania, z których wynika, że palacze, którzy zachorują na COVID-19 są dwukrotnie bardziej narażeni na śmierć niż inni pacjenci z COVID-19. Wcześniej kontrowersyjną tezę głosili między innymi francuscy naukowcy.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Sugerowali oni, że palacze znacznie rzadziej zakażają się SARS-CoV-2, a jeśli już do tego dojdzie, lżej przechodzą chorobę. Tezę tę wygłosili wbrew stanowisku Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która twierdziła, że palący tytoń są prawdopodobnie bardziej narażeni na COVID-19.
Między innymi francuski neurobiolog Jean-Pierre Changeux twierdził, że nikotyna może powstrzymać koronawirusa przed dostaniem się do komórek w organizmie oraz zmniejszać nadmierną reakcję układu odpornościowego, stwierdzoną w najcięższych przypadkach zakażenia COVID-19.
Tymczasem z badań na łamach "NEJM" wynika, ze nałogowi palacze są grupą szczególnie zagrożoną ciężkim przebiegiem COVID-19. Choroba atakuje układ oddechowy, a palenie tytoniu uszkadza drogi oddechowe i płuca.
Z najnowszych badań wynika, że palenie tytoniu przyczynia się do ciężkiego przebiegu choroby, a nawet zwiększa ryzyko zgonu przez COVID-19 niemal dwukrotnie – 9,4 proc. wśród palących, a 5,6 proc. wśród osób niepalących papierosów. Badacze przeanalizowali dane dotyczące 8910 przypadków COVID-19. "The New England Journal of Medicine" to naukowe czasopismo medyczne Massachusetts Medical Society.