Prof. Krzysztof Simon nie ukrywa, że kilkadziesiąt tysięcy niezdiagnozowanych osób prawdopodobnie zakaża na naszych ulicach. Lekarz w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wskazał, że liczba testów na koronawirusa wykonywanych w Polsce wygląda bardzo słabo.
– Jesteśmy na dnie tabelki krajów europejskich i nie tylko europejskich, jesteśmy trochę powyżej krajów afrykańskich – stwierdził prof. Krzysztof Simon odnośnie do badań na obecność COVID-19.
Lekarz zauważył, że ludzi wysyła się na kwarantannę i się ich nie testuje, więc dokładnie nie wiadomo, ile osób jest zakażonych. – Jeśli przyjmą państwo, że jedna piąta jest jawna klinicznie, o niej wiemy i ją testujemy, to cztery piąte zakażonych chodzi gdzieś między nami, ale nie ma testu. Czyli nie mamy w Polsce 12 tys. zakażonych, tylko jakieś 40–50 tys. Czyli kilkadziesiąt tysięcy zakażonych szerzy wirusa – oszacował prof. Simon.
Specjalista zaznaczył, że osoba bezobjawowa zakaża w niewielkim stopniu. – Nie kaszle, nie pluje, nie dusi się. Ale osoba chora może zakażać już wiele osób – tłumaczył.
Przypomnijmy, że alarmująco wygląda rezultat zestawienia całościowych danych Ministerstwa Zdrowia. Jeśli bowiem porówna się informacje na temat liczby wykonanych testów ze statystkami osób zakażonych, okazuje się, iż w ostatnich dniach znacząco spadła liczba wykonanych badań, a przyrost zakażeń utrzymał się na wysokim poziomie.
A w Polsce testów na koronawirusa robi się bardzo mało. Resort zdrowia mówi o możliwościach sięgających 25 tys. badań na dobę, ale ani razu nawet nie zbliżyliśmy się do tej liczby.