Rodzina zaginionego Kacperka nie wierzy, że utonął w rzece.
Rodzina zaginionego Kacperka nie wierzy, że utonął w rzece. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta

To już siódma doba od zaginięcia 3,5-letniego Kacperka z Nowogrodźca. Służby przeczesują szczególnie rzekę Kwisę, do której, według najbardziej prawopodobnych scenariuszy, chłopiec mógł wpaść i utonąć. W tę wersję wydarzeń zaczyna powątpiewać rodzina oraz jej sąsiedzi – podaje "Fakt".

REKLAMA
– Jeżeli do tej pory nie znaleźli Kacpra w rzece, to jego tam nie ma, jego w ogóle tutaj nie ma. Może ktoś go zabrał? Może to był ktoś, kogo Kacper znał i poszedł z nim? Z rodziny na pewno nie, bo my tutaj w Nowogrodźcu wszyscy się znamy – wyznała na łamach "Faktu" Joanna Wacyk, matka zaginionego 3,5-latka.
Podobnego zdania są sąsiedzi. Oni także nie wierzą w utonięcie chłopca i bardziej skłaniają się ku wersji z porwaniem. Niektórzy zwracają uwagę na bliskość granicy. Matka Kacperka nie uważa jednak, by porywacze mieli jakikolwiek związek z jej partnerem, który teraz siedzi w areszcie za kradzieże.
– Nie wiem, z kim zadawał się mój partner, ale nie wierzę, by to jego niezałatwione sprawy były powodem zaginięcia Kacperka. Nie miałam z nikim zatargów i nie sądzę, by Rafał miał takie, aby nam dziecko uprowadzili. To już byłoby jakieś zwyrodnialstwo, to dla mnie chore – stwierdza w rozmowie z tabloidem mama chłopca.
Przypomnijmy, że Kacper zaginął w ubiegły poniedziałek. Przebywał wtedy z ojcem na terenie ogródków działkowych niedaleko rzeki. Mężczyzna był pijany. Usłyszał już zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.
Wszystkie osoby mające jakiekolwiek informacje, które mogą pomóc w ustaleniu miejsca pobytu chłopca, proszone są o kontakt z policjantami z Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu.
źródło: "Fakt"