
Reklama.
Ministerstwo Zdrowia od kilku tygodni chwali się liczbami. Najpierw podobno mogliśmy wykonywać 15 tys. testów na dobę, później szybko ta wartość zmieniła się na 20 tys. Najnowsze deklaracje mówią o 25 tys. badań. Tyle że nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością.
4 maja resort podał, że w ciągu ostatniej doby przeprowadzono ponad 7,8 tys. testów na koronawirusa.
Od kilku dni obserwujemy niepokojący spadek w tej statystyce. Przypomnijmy, że bardzo obiecujący był raport z 1 maja, kiedy potwierdzono 16,6 tys. wykonanych badań. Później było tylko gorzej. Kolejnego dnia ta wartość spadła do 11,4 tys. Z kolei 3 maja nie przekroczyła 10 tys.
Jak tłumaczą się przedstawiciele rządu? Powtarzają utarte formułki o tym, że to nie minister zdrowia zleca testy na COVID-19.
Przypomnijmy, że alarmująco wygląda rezultat zestawienia całościowych danych Ministerstwa Zdrowia. Jeśli bowiem porówna się informacje na temat liczby wykonanych testów ze statystkami osób zakażonych, okazuje się, iż w ostatnich dniach znacząco spadła liczba wykonanych badań, a przyrost zakażeń utrzymał się na wysokim poziomie.