Posłowie opozycji zjeżdżają się do Sejmu na wypadek, gdyby PiS w ostatniej chwili przed głosowaniem ws. wyborów korespondencyjnych próbował zmienić zasady gry i wykluczył możliwość głosowania zdalnego – podaje Onet. Jak twierdzą parlamentarzyści, obawiają się "trików Kaczyńskiego".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Przy Wiejskiej zbiera się coraz więcej posłów opozycji. Choć z harmonogramu wynika, że mogą głosować nad ustawą o wyborach korespondencyjnych dopiero w czwartek, to kluby ugrupowań opozycyjnych boją się, że PiS w ostatniej chwili zarządzi zmianę albo wprowadzi nowe zasady głosowania.
Z wypowiedzi opozycyjnych polityków, które przytacza Onet ma wynikać, że PiS może chcieć zablokować głosowanie zdalne – a wiadomo, że takie próby podejmowali we wtorek senatorowie PiS. Do Warszawy swoich posłów ściąga między innymi Koalicja Obywatelska.
– Obawiamy się trików Kaczyńskiego. Chodzi o to, że przed głosowaniem ustawy korespondencyjnej, PiS mógłby próbować zmienić zasady i zarządzić głosowania wyłącznie w Sejmie. To odcięłoby naszych ludzi głosujących przez internet w domu i przegralibyśmy głosowanie – powiedział Onetowi jeden z parlamentarzystów KO.
Posłowie PSL także mają być w 100 proc. zmobilizowani, by "odrzucić złe prawo" – napisał poseł i wiceprezes ludowców Dariusz Klimczak. Posłowie opozycji dostali od swoich klubów przykaz, by unikać wszelkich sytuacji, które mogłyby wykluczyć ich z obrad.
Co zrobi PiS, jeśli przegra?
Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk nie wykluczył, że w Polsce będzie konieczność przeprowadzenia przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Taka okoliczność może mieć miejsce, gdy PiS przegra głosowanie ws. wyborów kopertowych.
– W przypadku odrzucenia przez Sejm ustawy o głosowaniu korespondencyjnych w wyborach prezydenckich, nie można wykluczyć żadnych scenariuszy, także takiego, w którym mają miejsce przyspieszone wybory parlamentarne – powiedział Dworczyk w radiowej Trójce.