W sobotę o godz. 20 marszałek Sejmu Elżbieta Witek miała wygłosić orędzie dotyczące terminu wyborów prezydenckich. Takie były nieoficjalne ustalenia prawicowego portalu niezalezna.pl. Za nim informację przekazały inne media. Orędzia, ani innego wystąpienia jednak nie było. Część internautów była z tego powodu niezadowolona. "Gdyby nie było pandemii, to byłoby nawet śmieszne" – ocenił jeden z nich.
W sobotę po południu media rozpisywały się na temat tego, że o godz. 20. w telewizji orędzie wygłosi Elżbieta Witek. Tak twierdził portal niezalezna.pl, pisał, że marszałek mogła wtedy podać nowy termin wyborów. Jak się jednak okazało, marszałek Sejmu nie pojawiła się na wizji. Nie poznaliśmy też nowego terminu wyborów.
"O 20. miało być orędzie marszałek Elżbiety Witek i go na razie nie widzę. Coś znowu się zmienia?" – napisał na Twitterze jeden z internautów. Głosów niezadowolenia było więcej.
"Rząd i partia rządząca są dziś dla Polski prawdziwą opoką. Nawet jak zapowiedzą orędzie marszałek Witek to nie potrafią dotrzymać słowa. Gdyby nie było pandemii, to byłoby nawet śmieszne" – skomentował ekspert z partii Wiosna, Maciej Gdula.
Przypomnijmy, że według doniesień "Gazety Wyborczej", w sobotę w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości odbyła się narada dotycząca wyborów prezydenckich. Jarosław Kaczyński miał poróżnić się z Jarosławem Gowinem. W dzienniku czytamy, że partia rządząca chce przeprowadzić głosowanie 23 maja.
"Ten manewr może oznaczać koniec koalicji rządzącej, ponieważ – według naszych informacji – Gowin i jego ludzie wobec tak jawnego oszustwa prawdopodobnie opuszczą klub PiS" – czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Według doniesień "Rzeczpospolitej" konflikt w Zjednoczonej Prawicy został zażegnany.