
Reklama.
Łukasz G. oferty sprzedaży maseczek wrzucał też na swój profil na Facebooku – pisze w WP Konrad Bagiński. Skasował jednak post. Zostawił jednak sporo innych ofert – także kupna maseczek – w różnych miejscach w internecie.
Maseczki typu FFP2 kosztowały Ministerstwo Zdrowia około 39 zł netto za sztukę (z VAT to ok. 42 zł), maseczki chirurgiczne – po 8 zł za sztukę. To musiał być dla niego świetny biznes – bo jak podaje serwis – na facebookowej grupie, na której udzielał się Łukasz G., maseczki chirurgiczne kosztowały po 2,20 zł za sztukę. Trzeba jednak dodać, że z resortem zdrowia G. handlował w środku marca, a na Facebooku miesiąc później. Kilka tygodni wystarczyło, by cena spadła o 70 proc.
Rzecznik MZ Wojciech Andrusiewicz odpiera zarzuty w rozmowie z portalem. – Porównywanie połowy marca, kiedy kupowaliśmy maseczki u wskazanego dostawcy, z połową kwietnia, jest pozbawione racjonalności – powiedział Andrusiewicz. Portal chciał też zapytać Łukasza G., dlaczego Ministerstwu sprzedawał maseczki o wiele drożej? Nie odbierał jednak telefonu i nie odpowiadał na SMS-y.
O co chodzi z aferą z maseczkami w MZ?
"Gazeta Wyborcza" ujawniła, że Ministerstwo Zdrowia miało kupić bez sprawdzenia jakości maseczki za horrendalną kwotę 5 mln zł za pośrednictwem instruktora narciarstwa z Zakopanego, Łukasza G.Łukasz G. to drobny biznesmen z Zakopanego i - jak podawała "Wyborcza" - przyjaciel rodziny Szumowskich. To on 16 marca miał skontaktować się z bratem ministra zdrowia Marcinem Szumowskim, biznesmenem z branży farmaceutycznej. Za pośrednictwem G. resort kupił podobno co najmniej 100 tys. maseczek typu FFP2, płacąc ok. 39 zł netto za sztukę i 20 tys. maseczek chirurgicznych po 8 zł. Po tej pierwszej transakcji Łukasz G. sprzedał jeszcze ministerstwu 10 tys. sztuk FFP2 z Ukrainy (cena 48 zł netto) i 3 tys. przyłbic (cena nieznana).
źródło: Wirtualna Polska