Kilogram czereśni za 70 zł? To niestety nie jest żart. Co więcej, na tym jednak nie koniec, bo, jak się okazuje, są takie miejsca w Polsce, gdzie te owoce są jeszcze droższe. Sprawdzamy dlaczego czereśnie są towarem delikatesowym i kiedy możemy liczyć na spadek cen.
Niejedna osoba musiała przecierać oczy ze zdumienia, gdy na straganie zobaczyła cenę czereśni. Swoim zdziwieniem w sieci podzieliło się też wielu internautów: "Czereśnie po 50 zł za kilogram?", "No to potaniały, bo dwa dni temu były po 70 zł/kg", "W Krakowie Plac na Stawach były po 100 zł/kg", "W wawie widziałem po 90", "Te czereśnie chyba ze złota!".
Główny Urząd Statystyczny, publikując raport dotyczący cen towarów i usług za kwiecień, poinformował, że w porównaniu z analogicznym okresem w ubiegłym roku ceny wzrosły o 3,4 proc. Najbardziej zdrożały owoce, o około 22 proc.
Czereśnie z importu
Aktualne kosmiczne wręcz ceny czereśni to jednak koszt za kilogram owoców importowanych. Maciej Kmera z Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego w Broniszach wyjaśnia, że do Polski trafiły owoce z trzech źródeł: Grecji, Hiszpanii i Serbii.
– Rozbieżności cenowe są bardzo duże. Wszystko zależy od kalibru, czyli od średnicy czereśni. Ceny zaczynają się od 25, a kończą na 42 zł za kilogram. Hiszpańskie owoce są najładniejsze, greckie są trochę drobniejsze i trochę tańsze – mówi rozmówca naTemat.
Z biegiem tygodni będą pojawiały się także owoce z innych krajów. W czerwcu mogą to być czereśnie np. z Mołdawii i z Węgier. Choć ceny hurtowe czereśni importowanych o tej porze roku zawsze były wyższe, to raczej nie trzeba było płacić 42 zł za ich kilogram.
Powodów takiej zmiany jest wiele. Po pierwsze, pogoda. Nie tylko Polska, ale inne europejskie kraje borykają się z nieciekawą sytuacją pogodową, tak jest choćby na Półwyspie Iberyjskim. Po drugie, pandemia. I nie chodzi tylko o to, że koronawirus, z którym walczy cały świat, wpłynął na kurs euro. Chodzi także o to, że nie ma komu zrywać owoców. W sadach brakuje ludzi do zbiorów.
Ceny czereśni zaczną spadać dopiero, gdy pojawią się owoce krajowe. – Takie ceny będą się utrzymywały póki nie pojawią się nasze gruboowocowe czereśnie, czyli odmiany takie jak np. Regina czy Kordia. Wcześniej, bo pod koniec maja, pojawią się natomiast tzw. "ptasie czereśnie", drobniutkie, np. Rivan – zaznacza Maciej Kmera.
Nasz rozmówca dodaje jednocześnie, że jest jeszcze jedna niewiadoma. Docierają bowiem sygnały, że kwiaty czereśni bardzo zmarzły.
– Ocaleją na pewno te, które są na doinwestowanych, nowoczesnych plantacjach. Te, które mają zamontowane zamgławiacze, które chronią przed przymrozkami oraz zamontowane daszki przeciwgradowe, ale czereśnia z takiego sadu to ekstra towar. Gdy owoce z drzew tak niezabezpieczonych kosztowałyby 5 zł, to te będą kosztowały 12 czy 15 zł. Czereśnie będą towarem delikatesowym – podsumowuje Maciej Kmera.
Problemem są przymrozki
– Już trzeci rok mamy do czynienia z suszą. Obniżenie się poziomu wód w glebie jest już bardzo poważne. Wysychają studnie, w których zawsze była woda. Nie mamy jej zapasów po jesieni i zimie. Jeśli jednak utrzyma się susza taka, jak w tej chwili się zapowiada, to nawet trudno mówić o powtórce... To będzie coś, czego jeszcze nie mieliśmy – mówił pod koniec kwietnia w rozmowie z naTemat Witold Boguta, prezes Krajowego Związku Producentów Owoców i Warzyw.
I choć producenci warzyw i owoców obawiają się, jakie szkody w ich plantacjach może spowodować susza, to w przypadku czereśni nie ona jest problemem. Problemem są przymrozki.
Krzysztof Kaczorowski, właściciel gospodarstwa sadowniczego z Tolkmicka, przyznaje, że w tym roku na czereśnie trzeba będzie poczekać dłużej.
– W tym roku początek lipca niestety, nie szybciej. Choć tak naprawdę nic nie wiadomo. Pogoda na pewno nie sprzyja. Były wiosenne przymrozki i przymroziło nawet 30, 40 proc. kwiatów. Poza tym kwiaty mogą się nie zawiązać, bo nie ma ich kto zapylać. Mamy pszczoły, ale one nie wylatują z uli. Z polskimi czereśniami może być problem, bo może ich w ogóle nie być – wyjaśnia sadownik i dodaje, że to, ile kwiatów się zawiązało, będzie wiadomo za dwa tygodnie.
Nasz rozmówca podkreśla jednak, że ceny czereśni krajowej też będą wysokie. – Na pewno nie powinny przekroczyć takiej bariery 20 zł, bo ludzi nie będzie na to stać i nikt nie kupi tych owoców. Przecież mięso tyle kosztuje. Czereśnia powinna kosztować maksymalnie 15 zł – mówi Krzysztof Kaczorowski.