Szwecja poszła pod prąd w zderzeniu z koronawirusem, ale jej strategia raczej nie udowodniła, że było to najlepsze rozwiązanie. Sąsiednie kraje niemal opanowały już epidemię, tu liczby wciąż budzą ogromny niepokój. I, jak się okazuje, również obawy wśród sąsiadów. Dania rozważa otwarcie granic z niektórymi państwami, ale o Szwecji nie wspomina. Podobne głosy dochodzą z Norwegii i Finlandii. Czy z powodu swojego eksperymentu Szwecja może być teraz izolowana?
– Na razie w ogóle nie wchodzi w rachubę otwarcie na Szwecję – mówi naTemat Roman Śmigielski, działacz polonijny z Danii. Wczoraj przed północą oglądał w telewizji transmisję konferencji prasowej premier Mette Frederiksen i przywódców wszystkich partii, które zasiadają w parlamencie.
– W Danii jest nienormalne, by konferencja prasowa odbywała się o 23.30 – zaznacza od razu. Wcześniej wszystkie partie przez wiele godzin dyskutowały za zamkniętymi drzwiami o różnych kwestiach, dotyczących otwierania kraju.
– Wszystkie partie, a jest ich dość dużo, dyskutowały przez cały dzień. Każda miała swoje zdanie, ale wszystkie wieczorem się dogadały. Tu nie jest tak, jak w Polsce, że to rząd decyduje, bo ma większość i zrobi, co mu się podoba. W Danii wszystkie decyzje dotyczącego otwarcia odbywają się przy 100 proc. zgodzie wszystkich partii politycznych – podkreśla Polak.
Z kim Szwecja chce otworzyć granice
Podczas konferencji wystąpiła premier, a po niej przywódcy wszystkich partii. Otwarcie granic było jednym z wątków. Chodzi o pełne otwarcie, nie o możliwość przejazdu przez granicę z 14-dniową kwarantanną.
– Jasno była mowa o tym, że chcą otworzyć granice z Norwegią i Niemcami, a ze Szwecją nie. Nazwa Szwecji nie padła, ale dla wszystkich jest to jednoznaczne. Żadna z partii nie domagała się otwarcia na Szwecję – mówi Roman Śmigielski.
To na razie wspólne stanowisko, decyzja o otwarciu granic ma zostać ogłoszona do 1 czerwca. Ale i tak kwestia ta już od kilku dniu wzbudza emocje.
"Nawet przywódca populistycznej Duńskiej Partii Ludowej się z tym zgodził" – wskazują niektórzy internauci.
'Nie uważam, by Dania powinna już otworzyć granicę ze Szwecją, ponieważ sytuacja z COVID-19 wciąż nie jest tam opanowana. Dania musi poczekać na normalizację sytuacji w Szwecji. To racjonalna decyzja, oparta wyłącznie na liczbie zgonów z powodu koronawirusa" – powiedział "Financial Times" Peter Skaarup, lider populistów.
Jak wygląda sytuacja w Szwecji
Przypomnijmy, władze Szwecji nie zamknęły kraju, jak reszta państw Europy. Czynne byłe sklepy, restauracje i wiele innych miejsc, nie robiono też tylu testów, co w innych państwach. Część Polaków od początku krytykowała takie podejście.
Ale efekty tej strategii dziś nie są optymistyczne. Spowolnienia pandemii – w przeciwieństwie do innych państw Skandynawii – tu raczej nie widać. O skutkach gospodarczych nie wspominając, bo te również Szwecja odczuwa.
Do 21 maja w Szwecji potwierdzono ponad 31,5 tys. przypadków COVID-19 i ponad 3,8 tys. zgonów. Wczoraj były 724 nowe przypadki i 88 zgonów.
Co więcej, okazało się, że ciągu ostatniego tygodnia Szwecja miała najwięcej zgonów z powodu koronawirusa w Europie w przeliczeniu na milion mieszkańców. A w samym tylko kwietniu było ich najwięcej w tym kraju od 30 lat.
Co w Danii mówi się o eksperymencie Szwecji? – Nic się nie mówi, tylko puka się w głowę – odpowiada Roman Śmigielski.
Dodaje: – Niektórzy mówią, że to holocaust. Rozmawiałem z Polakami w Szwecji. Słychać głosy, że, to po to, by "pozbyć się" osób starszych, cudzoziemców. Nie wierzę, że tak. To nie jest potwierdzone. Ale tak komentują ludzie, takie głosy słychać. W Danii słychać też ogromne zdumienie, że o takich sprawach decyduje nie rząd, nie politycy, nawet nie minister zdrowia, tylko lekarz epidemiolog Anders Tegnell.
Sytuacja w domach opieki
Dziennik "Dagens Nyheter" pisał w środę o sytuacji w domach opieki. Relacja pojawiła się również w polskich mediach. "Wielu osobom starszym z zapaleniem płuc rutynowo podaje się morfinę oraz midazolam, które hamują oddychanie. To jest aktywna eutanazja, jeśli nie coś gorszego" – mówił prof. geriatrii Yngve Gustafson.
Inny lekarz opowiedział z kolei o "paliatywnym koktajlu" ze środkiem uspokajającym i przeciwbólowym, który ma być stosowany w większej skali u pacjentów z COVID-19 w szpitalach oraz domach opieki.
Sąsiedzi Szwecji bacznie przyglądają się statystykom. I już widać, że w najbliższym czasie w Skandynawii raczej nie uda się to, co w ubiegłym tygodniu zrobiły państwa bałtyckie – Litwa, Łotwa i Estonia zdecydowały się otworzyć dla siebie swoje granice.
"Polska i Finlandia zostały poproszone o dołączenie do państw bałtyckich. Jednak Szwecja jeszcze nie otrzymała zaproszenia" – podaje Voice of Europe.
– Norwegia, Dania, Islandia zdołały ustabilizować sytuację, ale sytuacja w Szwecji wciąż budzi niepokój – mówiła też szefowa fińskiego MSW Maria Ohisalo.
Jak twierdzi "Financial Times", nie tylko Dania, ale również Finlandia i Norwegia debatują o tym, by wobec Szwecji utrzymać restrykcje dotyczące podróżowania. Przy jednoczesnym poluzowaniu ich dla innych krajów.
"Nerwowo patrzą w stronę w sąsiada, gdzie rośnie liczba zgonów z powodu koronawirusa" – pisze "FT".
A to oznacza, że Szwecja nie tylko w swojej walce z COVID-19 była osamotniona, ale może być izolowana również teraz, gdy Europa coraz bardziej wychodzi z pandemii.
O dyskryminacji mówiła też szefowa MSZ. "Podczas bardzo intensywnego dialogu Szwecja wezwała Danię, by nie dyskryminować jej podczas otwierania granic" – powiedziała Ann Linde.
– Oczywiście Dania nie chce urazić Szwecji, to są bratnie narody. Ale w Danii po prostu myślą swoje. Chodzi o obronę własnych obywateli. Sytuacja w Danii już się uspokaja, w tym tygodniu liczba zgonów jest jednocyfrowa, i to w dolnych granicach. Wygląda na to, że sytuacja jest opanowana. Dlatego, patrząc na szwedzkie statystyki, uważają, że jest niebezpieczeństwo związane z otwarciem na Szwecję. Myślę, że w Norwegii i Finlandii myślą podobnie. W tych krajach liczba zgonów jest nawet niższa niż w Danii – zauważa nasz rozmówca.