
Reklama.
Dzwonię i pytam o wyjazd dla czterech osób w wakacje. – Będzie ciężko. Ja już w czerwcu nie mam wolnych miejsc. Już na wrzesień turyści robią rezerwacje. A część mam z zeszłego roku – słyszę w pierwszym pensjonacie.
Właściciel mówi wprost o rezerwacyjnym boomie. – Z tego, co słyszę, to w innych miejscach też jest dużo rezerwacji. Po 4 maja, jak odmrozili miejsca noclegowe, tak się rozkręciło. Na razie mało rezerwacji mam tylko tylko na listopad i grudzień. Ale jak tak dalej będzie, to ten rok może całkiem fajnie wyglądać – mówi zadowolony.
Tych, co szukają noclegu na czerwiec, odsyła do znajomych agroturystyk. – Ale bywa, że potem te osoby dzwonią i mówią, że tam też nie ma miejsca – przyznaje. Choć zdaje sobie sprawę, że pewnie nie w każdym obiekcie tak jest.
Szukam domku na czerwiec
Wszyscy po tygodniach siedzenia w zamknięciu chcą gdzieś wyjechać. Za granicę się nie da, można spodziewać się, że każdy będzie chciał znaleźć jakieś miejsce gdzieś w Polsce. Ale że od razu aż tak?Kolega Michał chciał w Bieszczadach wynająć domek na 4 noce w połowie czerwca. Grupa 8 osób. – Zależało nam na jakiejś chacie pośrodku niczego w całości dla nas. Znalazłem trochę ofert, wysłałem kilkanaście zapytań i okazuje się, że w żadnym z tych miejsc nie było już terminów – opowiada. Przejrzał dziesiątki ogłoszeń.
– Tam jednak w panelach rezerwacyjnych wszystko świeciło się na czerwono i nawet nie próbowałem. Generalnie byłem zaskoczony, myślałem, że wpadłem na genialny pomysł w dobie pandemii i przyjmą nas tam z otwartymi rękami, ale byłem w dużym błędzie. Może i by przyjęli, ale na pewno nie w czerwcu – dzieli się swoimi spostrzeżeniami.
Weekend Bożego Ciała obłożony
Gminne Centrum Informacji Turystycznej w Cisnej potwierdza, że ruch rezerwacyjny jest i to wcale nie mały.– Po zamrożeniu było bardzo źle, bo niektórzy żyją wyłącznie z turystyki. Ale po odmrożeniu odczuwamy mocny napór na rezerwacje w maju i w czerwcu. Część gestorów mówi, że ma już dużo zgłoszeń na wakacje. Terminy są dość mocno obłożone i cały czas się zapełniają. Cały czas jest dużo zapytań. Jeśli ktoś planuje przyjazd w wakacje, radziłabym nawet się pospieszyć – mówi naTemat Jolanta Trawka z Gminnego Centrum Informacji Turystycznej.
Turyści dzwonią również do niej. Zadzwonili np. znajomi spod Rzeszowa. 12 osób. – Chcieli przyjechać pod koniec maja. Podałam im kilka miejsc w Cisnej. Za chwilę znajomy oddzwonił, że wszystko jest zajęte – opowiada. Podała mu kolejną porcję kontaktów, liczy, że coś znalazł.
– Jeśli chodzi o weekend Bożego Ciała mamy pełne obłożenie. Ciężko gdziekolwiek znaleźć miejsce. Ale inne terminy też są coraz bardziej obłożone. Wcześniej bywało tak, że ktoś chciał wpaść w Bieszczady na dwa, trzy dni. Teraz jest mnóstwo rezerwacji na 7, 9, 12, 14 dni. Widać, że ludzie chcą odpocząć od zamkniętych mieszkań. Ten sezon będzie chyba na bogato – mówi. Do tego zamierzają promować się w warszawskich autobusach.
Inne obiekty: to stracony rok
Ale nie wszyscy patrzą tak optymistycznie. To tylko jedna strona całego obrazu. Kilka dni temu w Bieszczadach odpoczywał prezydent Andrzej Duda. Przyjechał z wizytą do Nadleśnictwa Baligród, ale nikt z moich rozmówców nawet o tym nie słyszał."Wspierajmy polską branżę turystyczną. Wspierajmy polskich przedsiębiorców, szczególnie w tym trudnym czasie" – miał być przekaz tej wizyty. A potem prezydent Duda mówił, że przed branżą turystyczną otwiera się nowa perspektywa szybszego rozwoju.
– Niech pani powie, gdzie się otwiera, to chętnie tam pojadę. My na razie nie odczuwamy niczego. Jesteśmy pod kreską, straciliśmy dwa miesiące. W tym czasie są wyjazdy firmowe, wycieczki szkolne, zawsze w maju, czerwcu mieliśmy pełne obłożenie. Straciliśmy nawet połowę tego, co powinniśmy zarobić w ciągu roku. Ten rok dla nas jest stracony na pewno. Oby to się jeszcze nie przedłużyło – reaguje właściciel ośrodka w jednej z bieszczadzkich gmin.
On przyjmuje u siebie wycieczki i kolonie. Wycieczki już stracił. Czeka na kolonie. Ma podpisane umowy, szykuje się do sezonu. Ale jest zawieszony. – Nikt nie chce nam powiedzieć do końca, czy kolonie będą. Pierwsze turnusy powinny ruszyć pod koniec czerwca, a my na miesiąc przed nic nie wiemy – mówi. Goście indywidualni też dzwonią, ale jego zdaniem to dopiero sondowanie, dopiero coś się zaczyna.
Pani Anna prowadzi całoroczny pensjonat niedaleko Wetliny. Z jej obserwacji wynika, że obiekty takie jak jej, mają się nieźle. – W niektórych terminach w czerwcu brakuje już miejsc. Ludzie po kwarantannie są spragnieni wypoczynku. Dzwonią, rezerwują. Ale widzę, że część obiektów, które są dzierżawione, jest zamknięta. Ci co dzierżawią, na pewno mają trudniej – mówi.
Jak ocenia ten sezon? – Jeśli nic się nie zmieni, to będzie normalnie. Są ludzie, których stać na droższe wczasy, a są tacy, którzy szukają bardzo tanich. Jestem dobrej myśli. Wprowadziliśmy obostrzenia na tyle, na ile jest to możliwe. Śniadania podajemy do pokoju. Nie wchodzimy do pokoju sprzątać, tylko ozonujemy – mówi.
Bieg Rzeźnika w Bieszczadach
W czerwcu w Bieszczadach ma się odbyć tzw. Bieg Rzeźnika, przyjedzie kilka tysięcy osób i to również może być powód boomu rezerwacyjnego. To jedyna impreza, która odbywa się w tym roku, za zgodą ministra. Wszystkie inne są odwołane.– Formuła biegu jest całkowicie zmieniona, nie koliduje z żadnymi wytycznymi dotyczącymi koronawirusa. Kosztowało to ogrom pracy i przeróbek trasy. Pracował nad tym sztab ludzi. Nie ma masowego startu, nie ma mety. Biegi będą się odbywać przez tydzień. Wszyscy będą rozproszeni, będą biegać o różnych godzinach – tłumaczy Jolanta Trawka.
Tak, przyznaje, pojawiają się obawy w związku z tym sezonem: – Na naszym terenie nie jesteśmy skażeni chorobą, pojedyncze przypadki koronawirusa były dwa miesiące temu. Nigdy nie wiadomo, czy coś się pojawi, gdy tysiące ludzi zaczną przewijać się przez Bieszczady. Z tego powodu niektórzy gestorzy wstrzymują się z przyjmowaniem gości. Ale najczęściej są to osoby, które mają inne źródło dochodów.
Jak jest w innych gminach? – W Solinie będzie podobnie jak u nas. Nie wiem, jak w innych. Ale myślę, że całe Bieszczady się obłożą – uważa.