Sędzia Sądu Najwyższego prof. Włodzimierz Wróbel podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN wygłosił przemówienie, o którym bardzo szybko zrobiło się głośno w
mediach. Dosłownie wygarnął PiS-owi działania w sądownictwie i opisał, o co toczy się walka w SN. Wybraliśmy najmocniejsze fragmenty przemówienia prof. Wróbla.
– Gdyby to była normalna procedura, w której miano by takich kandydatów wyłonić, to pewnie z drżeniem starałbym się państwu opowiadać o swojej wizji Sądu Najwyższego, o tym, co należy zmienić, co poprawić, jak to powinno funkcjonować i pewnie nie byłoby tu na sali ani kamer, ani nikt by się pewnie tym nie interesował – rozpoczął swoje przemówienie sędzia Włodzimierz Wróbel, jeden z dziewięciu kandydatów na I prezesa SN.
On jednak postanowił inaczej poprowadzić swoją mowę, bo wiedział już, co przekazał we wstępie, że tymczasowy I prezes SN nie podda pod głosowanie wszystkich kandydatur przed przedstawieniem ich prezydentowi.
Na początku sędzia Izby Karnej SN podkreślił, jaką wagę ma Sąd Najwyższy oraz jego I prezes. Zwrócił przede wszystkim uwagę, że przewodzi on Trybunałowi Stanu, który sądzić może władze w Polsce. Zaznaczył, że przepis o przedstawianiu kandydatów na szefa SN jest skonstruowany w taki sposób, żeby zapewnić bezstronność i niezależność tej instytucji.
Podkreślił, że stworzono w ten sposób mechanizm porozumienia i kontroli. Sędziowie nie mogą sami powołać swojego szefa i tak samo nie może zrobić prezydent – nie może wybrać im I prezesa SN. Oba te podmioty muszą się porozumieć.
– Dlaczego to jest tak istotne? Dlatego żeby SN nie stał się kolejnym łupem politycznym, zwłaszcza wtedy, gdy dochodzi do coraz większych napięć społecznych, politycznych taka pokusa ogromna istnieje, żeby zdobywać kolejne niezależne instytucje, żeby je rozbezpieczać, czynić je dysfunkcjonalnymi – powiedział prof. Wróbel.
Sędzia Wróbel zwrócił także uwagę na słowa jednego z polityków partii rządzącej, który stwierdził, że po wyborze I prezesa SN "padnie ostatni bastion". Według profesora to ostatni bastion sprawiedliwości.
– Proszę państwa, po co jest to zgromadzenie, po co my tu siedzimy, po co się tak kłócimy i spieramy? Po to robimy, żeby ten bastion pozostał, jako bastion sprawiedliwości, a nie stał się po prostu – nie wiem – lokalem do wynajęcia przez polityków, przyczepą kempingową, w której każdy może sobie siąść i spędzić trochę czasu. Albo w którym można rozdawać elitarne posady. Po to jest ten bezpiecznik konstytucyjny – stwierdził i przeszedł do przewidywań, jakie będą dalsze kroki PiS-u wobec Sądu Najwyższego.
Według prof. Wróbla, po wybraniu I prezesa SN w takim trybie jaki narzuca tymczasowy szef SN Aleksander Stępkowski sprawi, że Sąd Najwyższy trafi w ręce polityków. A z takim sądem nikt nie będzie się liczył i każdy będzie kwestionował jego wyroki.
(Twórcy Konstytucji) wiedzieli, że każda władza, obojętnie jakiej by ona barwy nie była, ma ogromną chrapkę na sąd, bo sądy są jedyną instytucją niezależną, bezstronną, która ma tą władzę kontrolować. Ma bronić obywatela przed nadużywaniem tej władzy"
prof. Włodzimierz Wróbel, sędzia SN
Zawsze będzie napięcie i zawsze są pomysły na to, jak niezależne instytucje zawłaszczyć. Przepis? Państwo znacie go przecież bardzo dobrze. Co się najpierw robi? Najpierw się robi film, zamienia się sędziów w bestie, w kasty, w komunistów, w złodziei, sędziowie nie mają zwyczaju mówić, mówią orzeczeniami. Ta sytuacja, w której nastąpił ów medialny atak, polityczny atak, zaskoczyła bardzo wielu. Nie byli w stanie powiedzieć wiele. Czy wymiar sprawiedliwości dobrze funkcjonował? Pewnie, że nie. Czy należało w takim razie ten wymiar sprawiedliwości po prostu zaorać i powiedzieć, że to wszystko nie ma sensu?