Nie cichnie "afera t-shirtowa" z marką Veclaim Jessiki Mercedes w roli głównej. W obronie blogerki stanęły inne influencerki: Mama Ginekolog i What Anna Wears, które zarzuciły internautom hejt i zaapelowały o "opamiętanie się". Z kolei łódzka marka Oddity, która w kwietniu stwierdziła, że wzory ubraniach Mercedes są podobne do ich projektu, nie omieszkała wbić Veclaim szpilki.
W sieci wybuchła burza, gdy okazało się, że t-shirty marki Veclaim Jessiki Marcedes – których cena waha się od 199 do 239 złotych – to tak naprawdę tanie koszulki Fruit of The Loom z Chin. Modowa blogerka i bizneswoman zapewniała od początku, że jej ubrania są szyte w Polsce, fanki Veclaim poczuły się więc oszukane.
W specjalnym oświadczeniu Jessica Mercedes wyjawiła, że t-shirty, czyli kolekcja Basic, powstała faktycznie we współpracy z Fruit of The Loom. "Prawda jest taka, że wyłożyliśmy się na komunikacji, o ironio. W tym powinnam być przecież dobra. Nie poszliśmy na skróty z jakością. Nie zrezygnowaliśmy wcale z naszej filozofii. Po prostu powinniśmy byli pomyśleć o tym, żeby komunikować od początku ten test basic’ów i pracę na produktach FOTL. Dla nas było oczywiste, że to pilotaż" – mówiła twórczyni Veclaim.
Mercedes zapewniła też, że pozostałe kolekcje są stuprocentowo tworzone w Polsce, a w najbliższych dnia pokaże produkcję ubrań Veclaim od wewnątrz. Oświadczenie zostało jednak średnio przyjęte przez konsumentki, pojawiły się też zarzuty, że w wypowiedzi Jessiki Mercedes zabrakło słowa "przepraszam".
"Nie przekonuje mnie to... Milion słów, ale zero konkretów. O wiele bardziej zyskałabyś po prostu przepraszając na InstaStory. Powiedziałaś, że koszulki są produkowane w Polce, a teraz kręcisz, że w Polsce tylko farbowanie itp.." – brzmiał jeden z komentarzy pod oświadczeniem.
Mama Ginekolog i What Anne Wears bronią Jessiki Mercedes
Po stronie Mercedes stanęły inne influencerki, które często prezentowały się w ubraniach marki Veclaim. "Ja powiem krótko, nie oceniam ludzi za jeden czyn, ale za całokształt. I jestem dumna, że mamy w Polsce kogoś takiego, jak Jessie. (...) Mam ten t-shirt i co jak co, ale mucha nie siada. Czy jestem zawiedziona komunikacją? Tak. Bo osobiście promuję produkcję w Polsce. Czy jestem zawiedziona jakością? Nie. Ale też wiem, że koszulka jest, jaka jest, bo jest w Polsce na kilku etapach zmieniana. Mało kto to rozumie – powiedziała Nicole Sochacki-Wójcicka, czyli Mama Ginekolog na InstaStories.
Sochacki-Wójcicka dodała, że"brzydzi się hejtem, a tu jest jego kwintesencja". "Tego nie piszą sami klienci, nie masz ich tylu. To piszą osoby, które... nie wiem, po co to piszą. Jessie, jestem z tobą – jak to mówi TVP – na dobre i na złe. Ludzie, weźcie się w garść! Serio! Czytam to wszystko i zastanawiam się, co jest więcej warte... człowiek czy t-shirt? Bo niszczycie człowieka!!! Nie markę, nie t-shirt, a człowieka! Opamiętajcie się, serio" – zaapelowała do internautów Mama Ginekolog.
O opamiętanie zwróciła się też do ludzi Anna Skura, czyli influencerka What Anna Wears. "Tylko ten, kto nic nie robi nie popełnia błędów! I w 100 procentach się z tym zgadzam. Jessie jest pełna ogromnego zapału, z tysiącem pomysłów na minutę. Czasem lepszych, czasem gorszych, jak to w życiu bywa i jak u każdego. Ale próbuje, działa! Jest młodą osobą, nie przedsiębiorcą z kilkudziesięcioletnim stażem!!! Jak każdy najczęściej uczy się na swoich właśnie błędach!" – ciągnęła Skura na Instagramie.
What Anna Wears podkreśliła również, że "nikt nie mówi, że to było właściwe". – Ale co teraz będziemy ją biczować w nieskończoność za to, że gdzieś tam się potknęła?! Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem! Przy takich akcjach dokładnie widać, jak ludzie tylko czekają na czyjeś potknięcie, by mu dowalić z dziesięciokrotną mocy – stwierdziła.
Aneta Skura poprosiła też o "bycie ludźmi". "Nie obrzucajcie jej błotem, nie wyzywajcie, nie lajkujcie z dziką satysfakcją komentarzy, w których ktoś jej wymierzył kolejny cios, myślę, że Jessie została już wystarczająco "pouczona", wyniesie z tego konsekwencje i lekcję na życie i swoje przyszłe działania. Jessie, nie ma ludzi, którzy nie popełniliby błędu!" – zwróciła się do Mercedes Skura.
Marka Oddity o Veclaim
Z kolei Pudelek przypomina, że marka odzieżowa Oddity w kwietniu stwierdziła, że kolekcja Mercedes z haftowanymi grzybami bardzo przypomina ich wzory. "Ostatnio dość dużo naszych projektów zostało dziwnym trafem powielanych. Bardzo nam oczywiście miło, że w jakiś sposób my, Oddity, mała Łódzka marka streetwearowa wyznaczamy jakieś trendy, którymi potem podążają inne marki, ale jest to dla nas tez zarazem dziwne Projektowi @jemerced wyjątkowo blisko naszego Eat Me, gdzie ideologia jest taka sama, wykonanie i układ również taki sam" – napisała firma na Instagramie.
Przedstawiciele marki podkreślali jednak, że nie zarzucają Mercedes plagiatu. "Nigdzie nie piszemy, że mamy prawa do grafiki, ani nie oskarżamy Jessiki o kopiowanie. Nawet sami się cieszymy, że coś, co zrobiliśmy pół roku temu, powiela się aktualnie u innych. Oznacza to dla nas, że idziemy dobrym tropem. Wiadomo, grzybki istnieją w subkulturze od dawna, ale śmieszny jest zbieg okoliczności, że w tak krótkim czasie w podobnym układzie, my i Jessica wydajemy koszulkę z haftowanymi grzybami" – stwierdziła firma.
Po ujawnieniu afery z Veclaim Oddity ponownie nawiązała do haftu z grzybami, przy okazji wbijając szpilkę Mercedes. "My NAPRAWDĘ szyjemy w Polsce" – podpisała marka zdjęcie swojego haftu na InstaStories.