Jeśli nie chcesz mieć dzieci, czeka cię społeczny ostracyzm. Tak, jak Grażynę Torbicką i Marię Czubaszek, które w wywiadach przyznały, że świadomie odrzuciły macierzyństwo. Psychologowie ostrzegają jednak, że presja na dziecko to często po prostu wynik cudzych kompleksów i radzą, by nie dać się złamać. Jak?
Nie masz dzieci, bo taka jest twoja decyzja. Bo nie możesz. Bo się boisz, albo jeszcze chcesz to odłożyć. Nieważne. Podczas rodzinnych spotkań, albo imprez w gronie znajomych, prędzej czy później padnie pytanie: "A ty kiedy się zdecydujesz?" Jeśli odpowiesz, że najpewniej nigdy, czekają cię nagabywania, mrugania okiem, albo po prostu złośliwe komentarze.
W "Newsweeku" o takich sytuacjach opowiedziały między innymi: Grażyna Torbicka, Maria Czubaszek, prezenterka Agnieszka Szulim i Doda. Wszystkie przyznały, że spotkały się z setkami negatywnych opinii. "Zimna suka", "egoistka", "karierowiczka" – to tylko najlższejsze z nich.
– Presja na dziecko jest w Polsce gigantyczna – przyznaje psycholog kliniczna Tatiana Ostaszewska-Mosak.
Kościół, bajki, społeczeństwo
Przyczyn wielkiej presji na bobasa trzeba szukać w wielu miejscach. – Polska jest krajem rodzinnym, katolickim, więc pytania o to, kiedy będziemy mieć dziecko są tutaj naturalne. Często o dzieci pytają nasi rodzice, którzy mając ponad pięćdziesiąt lat chcieliby już być dziadkami, bo to kolejny etap w życiu – tłumaczy Ostaszewska-Mosak.
Małgorzata Ohme, psycholog i redaktor naczelna magazynu "Gaga", dodaje do tego jeszcze wychowanie: – Kobieta naszego dzieciństwa zawsze była synonimem matki, jeśli dostawałyśmy zabawki, to lalki. Jeśli oglądałyśmy bajki, to zawsze happy endem był królewicz, ślub, dzieci – mówi.
Do tego całego kulturowego brzemienia dochodzi jeszcze polska słabość do plotkowania. Zdaniem moich rozmówczyń, po prostu utarło się u nas, że każdy ma prawo do zadawania innym nawet najbardziej intymnych pytań, a kiedy już otrzyma odpowiedź, może ją skomentować, nie bacząc na uczucia drugiej strony.
– Mamy prawo do własnego zdania, mamy prawo coś sobie myśleć na temat wyboru osób, które nie chcą mieć dzieci, ale powinniśmy powstrzymać się od jawnego i agresywnego krytykowania – przekonuje Tatiana Ostaszewska-Mosak.
Krzywdzą bezwiednie
– Obawiam się, że krytykują osoby, które rekompensują sobie własne niepowodzenia. Skoro już wpadłam i mam dzieci, to muszę to uzasadnić, przekonać innych, że moja droga jest najlepsza – przekonuje Ostaszewska-Mosak i dodaje, że osoby, które wypytują innych o przyszłych potomków, nie zdają sobie często sprawy z tego, jakie ich komentarze mogą mieć konsekwencje.
– Poczucie winy, niższe poczucie wartości, negatywne myśli. Kobieta zaczyna myśleć, że nie jest kobieca. Facet może mieć poczucie, że nie osiągnął sukcesu, bo nawet jeśli zbudował dom i zasadził drzewo, to czegoś mu brakuje – wylicza Małgorzata Ohme i przekonuje, że nie ma sensu doprowadzać się do takiego stanu emocjonalnego i radzi, by dobrze poukładać sobie argumenty i wypisać na kartce, dlaczego nie chce się być rodzicem.
– W obronie przed takimi stwierdzeniami ważne jest, by wiedzieć, czego się chce. Tylko wtedy będziemy mogli obracać pytania o dzieci w żart, albo poprosić o to, by znajomi po prostu o to nie pytali – potwierdza Tatiana Ostaszewska-Mosak.
Według psychologów najgorzej, jeśli presji społecznej ulegniemy, bo podjęte w ten sposób decyzje niemal na pewno będą sprzeczne z tym, czego chcemy naprawdę.