Propaganda PiS do tej pory głosiła, że to właśnie na państwach narodowych spoczywa główne brzemię walki z koronawirusem, podczas gdy Unia Europejska miała tylko bezczynnie patrzeć. Okazuje się jednak, że nasz kraj może liczyć na potężny zastrzyk finansowy ze Wspólnoty.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Polska ma dostać 63,8 mld euro, czyli około 283 mld złotych grantów i pożyczek w ramach unijnej pomocy w walce z gospodarczymi skutkami epidemii koronawirusa – informuje Polska Agencja Prasowa, która powołuje się na źródło w Komisji Europejskiej.
Z wyliczeń, do których dotarła PAP, wynika, że w grantach Polska ma dostać 37,60 mld euro (około 166 mld zł). W formie pożyczek ma natomiast trafić do nas 25,1 mld euro (około 11 mld zł). W kategorii pożyczek Polska jest na trzecim miejscu, gdyż niektóre państwa członkowskie Unii w ogóle nie będą mogły skorzystać z tej formy pomocy.
Więcej pieniędzy od Polski mają dostać tylko Włochy, Hiszpania i Francja. Pomoc dla Polski będzie więc czwarta co do wielkości. Łącznie propozycja KE zakłada 500 mld euro bezzwrotnych grantów i 250 mld euro pożyczek.
Jest znacznie ambitniejsza niż plan, który przedstawili kilka dni temu Angela Merkel i Emmanuel Macron. Zakładał on, by przez fundusz ożywienia przekazać 500 mld euro w grantach dla najmocniej dotkniętych kryzysem sektorów i regionów w Unii Europejskiej. Plan nie zakładał jednak pożyczek.