Wyczekiwany, wypatrywany, dopytywany, w końcu jest – nowy iPhone 5. To była zdecydowanie najbardziej wyczekiwana premiera Apple w historii. Wejściówki na wydarzenie rozeszły się w kilkanaście minut. Przecieki o nowym sprzęcie krążyły po sieci już od dłuższego czasu. Apogeum medialnej i technologicznej gorączki przypadło na 12 września. Czy Apple spełniło pokładane w nim oczekiwania?
iPhone 5
Po pierwsze i chyba dla wszystkich fanów marki najważniejsze, firma zaprezentowała nowy model topowego smartfona. Dla wielu wtajemniczonych nie był on jednak zaskoczeniem. Wszystkie przewidywania, przecieki i poufne informacje sprawdziły się w stu procentach.
Królujący dotychczas na rynku smartfon Apple po pięciu latach doczekał się nowego ekranu. Większa, 4 calowa wersja zadowoli wszystkich dopominających się o unowocześnienia wyświetlacza. Jak zapewniał w trakcie prezentacji szef działu marketingu Apple, Phil Schiller, ekran ma żywsze kolory, lepszy kontrast i lepszą reakcję na dotyk w porównaniu z wcześniejszymi generacjami telefonu.
W związku ze zmianą ekranu zmieniły się też wymiary samego telefonu. Jest nieznacznie wyższy, ale zdecydowanie cieńszy – 7,6 mm zapewnia nowemu iPhonowi pozycję najcieńszego smartfona na rynku – oraz zdecydowanie lżejszy - 112 gramów zadowoli dużą część kieszeni i małych torebek.
Apple w końcu definitywnie odwrócił się od wojny na megapiksele. Na poziomie 8-10 megapikseli wzrost tej wartości jest, poza kwestiami marketingowymi, mało sensowny. Dlatego w nowym iPhonie znajdziemy aparat o tej samej wartości, 8 megapikseli, co u poprzednika. Poza tym poprawiło się w nim jednak dużo. Po pierwsze aparat sprawuje się znacznie lepiej przy słabym oświetleniu. Szybka migawka pozwoli na robienie zdjęć z większą częstotliwością. Jak powiedział prezentujący iPhone'a 5 Phil Schiller "Ocean jest bardziej niebieski, dzieci są bardziej uśmiechnięte, świat jest po prostu piękniejszy".
Jednak najważniejsza funkcja w aparacie ukryła się na poziomie systemu. Nowym iPhonem zrobimy panoramiczne zdjęcia. Najważnejszy jest sam algorytm odpowiedzialny za tworzenie panoram – płynność procesu i efekt końcowy są imponujące.
iPod nano, iPod touch
Imprezę iPhonowi skradły jednak iPody, zaprezentowane zaraz po nim. Po pierwsze to nowy iPod nano, który, wbrew oczekiwaniom i przewidywaniom, nie zmieniejszył się, ale urósł, i to znacznie. Z małego urządzenia noszonego na ręce niczym zegarek, stał się odtwarzaczem z dużym, panoramicznym ekranem, na którym obejrzymy film.
Działające na okrojonej wersji systemu iOS urządzenie ma jeszcze jeden atut – świetnie wygląda. Jak powiedział jeden z komentatorów serwisu The Verge po zakończonej prezentacji – jest taki malutki i słodziutki, jest po prostu ujmujący. Odtwarzacz rzeczywiście jest ciekawy i zdaje się być jednym z ważniejszych elementów prezentacji.
O miano najciekawszego ze wszystkich zaprezentowanych dzisiaj urządzeń nano walczy się z iPodem touch. Touch jest, w skrócie, iPhonem pozbawionym funkcji dzwonienia. Znajdziemy w nim ten sam duży ekran, 4-calowiec o rozdzielczości 1136 x 640 pikseli. Jest jednak znacznie cieńszy niż smartfon Apple. Ma zaledwie 6,1 milimetra grupości i waży jedynie 88 gramów. W nowy touch’u znajdziemy też doskonały aparat 5 Mpx, ten sam, który znajdziemy w najnowszym iPadzie.
Apple pokazało, że funkcja aparatu w nowym odtwarzaczu jest dla nich bardzo istotna. Oprócz diody LED do robienia zdjęć przy słabym oświetleniu, do odtwarzacza dołączona jest mała smycz (gumowa petla na rękę), która ma być pomocna przy “strzelaniu fotek” i, co ważniejsze, upodabnia urządzenie do popularnych point&shooterów.
Earpads
Zwieńczeniem prezentacji były słuchawki, nad którymi Apple pracował, podobno, trzy lata. W trakcie prezentacji nie były nazywane earphones (słuchawkami), ale earpads (dousznymi paletkami???). Innowacja innowacją, ale na ile jest to wartościowy upgrade, przekonamy się kiedy sprzęt pojawi się na rynku.