Najnowsze doniesienia nie napawają optymizmem. Kilka tygodni temu wirus szalał na wschodzie kraju, teraz nowe ognisko zakażeń pojawiło się na północnym zachodzie, tysiąc kilometrów dalej, i już zabił pięć osób. W Demokratycznej Republice Konga ludzie nie myślą tylko o koronawirusie. Dziś zmagają się z nową falę eboli. Do tego szaleje tu odra.
Europa coraz bardziej się otwiera, liczba przypadków COVID-19 w wielu krajach spada. Tu tendencji spadkowej jeszcze wyraźnie nie widać. A na horyzoncie pojawił się już nowy wróg.
– Mamy nową epidemię eboli w Mbandaka – ogłosił Eteni Longondo, minister zdrowia publicznego Demokratycznej Republiki Konga. W tym kraju to już 11. atak tego wirusa od 1976 roku. Ale teraz, gdy uwaga świata jest skupiona głównie na pandemii COVID-19, może być szczególnie groźny.
Gdzie wybuchła epidemia eboli
Światowa Organizacja Zdrowia przyznała, że ebola atakuje w trudnym czasie. – To nam przypomina, że koronawirus nie jest jedynym zagrożeniem dla zdrowia ludzi, przed jakim stoimy. Chociaż większość naszej uwagi skupia się na pandemii, WHO nadal monitoruje i reaguje na wiele innych zagrożeń zdrowia – oświadczył Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny WHO.
Działacze organizacji są już w Mbandaka. Podkreślają, że trzeba działać szybko.
"Pilne! Wirus ebola większym zabójcą niż COVID-19. Bądźmy ostrożni!" – przekazują sobie mieszkańcy Konga na Facebooku. Ebola nie przenosi się drogą kropelkową jak koronawirus, ale np. poprzez kontakt z krwią osoby zakażonej. Odsetek śmiertelności może wynosić od 25 proc. nawet do 90 proc.
– Proszę o zachowanie spokoju i dalsze przestrzeganie zasad higieny. Proszę regularnie myć ręce mydłem. Nie witać się dłonią. Nie dotykać chorych lub zmarłych, którzy mieli gorączkę lub krwawienia – zaapelował minister zdrowia.
Ile ofiar eboli w DRK
Nowe ognisko eboli wykryto 1 czerwca w Prowincji Równikowej, która do 1997 roku znana była jako Zair. Do 2 czerwca potwierdzono sześć przypadków zachorowań, cztery osób zmarły, wśród nich 15-latka. Ale od sierpnia 2018 roku Kongo zmaga się z innym ogniskiem zachorowań – tysiąc kilometrów dalej, w prowincjach Kiwu Północne i Ituri na wschodzie kraju. Tam statystyki są dramatyczne.
Dla porównania – do 2 czerwca w Demokratycznej Republice Konga potwierdzono 3326 przypadków COVID-19. Z powodu koronawirusa zmarły 72 osoby. Liczba dobowych zakażeń waha się w ostatnich dniach około 120.
Jednak na wschodzie kraju epidemia eboli już się wygasza. Od 21 dni nie zanotowano tam nowych przypadków, co może sugerować, że sytuacja jest już pod kontrolą. Ponieważ okres wylęgania wirusa eboli wynosi 21 dni, WHO czeka z ogłoszeniem sukcesu przed dwa pełne takie okresy, czyli w tym przypadku do 25 czerwca.
Wiadomość o nowym ognisku w zupełnie innej części kraju pojawiła się na kilka tygodni przed tym. Dlatego wywołała tak duży niepokój.
W samej Prowincji Równikowej ebola ostatni raz zaatakowała między majem a lipcem 2018 roku. Był to 9. wybuch epidemii w tym kraju. Potwierdzono wówczas 54 przypadki, 33 osoby zmarły.
Wielka epidemia odry w DRK
Ale to nie jedyne zagrożenie w DRP. Afrykański kraj zmaga się też z epidemią odry – uważanej za największą na świece. Statystyki zachorowań naprawdę mogą przerażać i aż w głowie się nie mieści, że tak może być w XXI wieku, w dobie szczepień.
Według WHO od 2019 roku na odrę zachorowało w Demokratycznej Republice Konga niemal 370 tys. ludzi. Zmarło ponad 6,7 tys.
Od stycznia tego roku oficjalnie zanotowano ponad 50 tys. przypadków odry i 600 zgonów. Właśnie wtedy Ministerstwo Zdrowia ogłosiło stan epidemii.
"W Demokratycznej Republice Konga największym problemem epidemiologicznym nie jest nowy koronawirus, ale stary, znany i niedoceniany przeciwnik: odra" – zauważa serwis o szczepieniach polskiego Państwowego Zakładu Higieny. Wskazuje, że ponad 62 proc. zachorowań dotyczy dzieci do 5 roku życia.
"Według ekspertów WHO w Demokratycznej Republice Konga obserwujemy największą epidemię odry w pojedynczym kraju od 1963 roku, kiedy na świecie rozpoczęto szczepienia przeciw odrze" – czytamy.
W Kongu działają Lekarze Bez Granic. W tym roku zaszczepili ponad 260 tys. dzieci, w ubiegłym roku 816 tys. Mówią, że potrzeby są olbrzymie. A pandemia koronawirusa, jak wszędzie na świecie, w ostatnich miesiącach stanęła na przeszkodzie szczepień.
Dziś Demokratyczna Republika Konga tak naprawdę walczy z trzema epidemiami – koronawirusa, eboli i odry. A mówi się jeszcze o zachorowaniach na cholerę.