Za tydzień Boże Ciało. Dla części Polaków to znak, że zaczyna się długi weekend, ale dla wiernych Kościoła katolickiego to jedno z najważniejszych świąt w roku. Pytanie, jak będzie obchodzone w czasie pandemii, której Polska wciąż nie pokonała? Część biskupów już ogłosiła, że nie zgadza się na tradycyjne procesje. Ale nie wszyscy. Metropolita krakowski wręcz zachęca ludzi do licznego udziału w procesji.
Epidemia wywróciła wszystko do góry nogami również w Kościele. W tym roku Pierwsze Komunie Święte odbywały się na zupełnie innych zasadach, nie mówiąc o ślubach, pogrzebach, czy odwołanych bierzmowaniach.
Ale procesje Bożego Ciała to coś zupełnie innego. Co roku ulicami setek miast i wsi idą w nich tysiące ludzi, jeden obok drugiego. Święto budzi emocje między Polakami z różnych względów, ale jakby nie patrzył, jest to zgromadzenie ludzi, co w czasie pandemii może nie być bez znaczenia.
Dlatego zaskakiwać może, jak inaczej podchodzą do procesji niektórzy hierarchowie.
Abp Jędraszewski zachęca do procesji
Wiadomo, że procesja przejdzie przez Kraków. Wyruszy z Wawelu i traktem królewskim uda się na Rynek i zakończy przed Kościołem Mariackim. 1 czerwca abp Marek Jędraszewski, znany m.in. z ostrych wystąpień również w Boże Ciało, zaprosił na nią mieszkańców Krakowa.
Zaapelował o odpowiednią odległość między uczestnikami, czyli minimum 2 metry, lub zasłanianie ust i nosa. Ale namawiał też do licznego udziału w tym wydarzeniu.
"Zachęcam duszpasterzy, aby jak co roku organizowali procesje Bożego Ciała do czterech ołtarzy. Wiernych natomiast gorąco zachęcam do włączenia się w przygotowania do procesji oraz do licznego w nich udziału" – ogłosił metropolita krakowski.
Dał do zrozumienia, że żadne ograniczenia dotyczące liczby uczestników nie obowiązują. "Zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami państwowymi zgromadzenia religijne mogą się odbywać niezależnie od liczby ich uczestników" – stwierdził w komunikacie.
A to, według niego, ma powodować, że nic nie stoi na przeszkodzie, by tradycyjna procesja Bożego Ciała miała się w tym roku nie odbyć. "Stwarza to możliwość zorganizowania tradycyjnych procesji eucharystycznych w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, która w tym roku będzie obchodzona w dniu 11 czerwca 2020 r." – napisał do wiernych.
Procesje tak, ale przy kościele
W zupełnie innym tonie napływają komunikaty biskupów z innych części Polski. Oni wręcz uczulają, by w procesjach nie brało więcej osób niż 150 i wyraźnie podkreślają, że na takie zgromadzenia pozwalają dziś przepisy. Zalecają też, by nie organizować procesji na ulicach miast, a raczej by parafie skupiły się na procesjach wokół własnych kościołów.
Niektóre diecezje nie wymagają też budowania czterech ołtarzy.
– U nas procesje Bożego Ciała mogą się odbywać, ale na pewno nie na taką skalę jak dotychczas. Będą skromniejsze, mniej liczne. Biskup zaznacza, że ze względu na obecną sytuację nie muszą być organizowane cztery ołtarze, jeśli proboszcz uzna, że to konieczne. Chodzi o kwestię zaangażowania osób świeckich, by w czasie rygoru sanitarnego, ktoś nie czuł się zmuszony, że musi przygotować ołtarz, bo ksiądz go wyznaczył – mówi naTemat ks. Waldemar Wesołowski, rzecznik Diecezji Legnickiej.
Tu biskup Zbigniew Kiernikowski wydał zarządzenie, w którym prosi, by – wobec aktualnie obowiązujących przepisów sanitarnych – zrezygnować z procesji miejskich i międzyparafialnych.
– Wcześniej była u nas organizowana jedna, duża procesja, obejmująca wszystkie parafie. Były też procesje między parafiami. W tym roku biskup prosił, by z tej formy zrezygnować ze względu na to, że zgromadzenie nie może mieć więcej jak 150 osób. Biskup prosi, by procesje były zgodne z restrykcjami i żeby odbywały się wokół kościoła lub na jego najbliższym terenie – tłumaczy ks. Wesołowski.
Trudno sobie wyobrazić, by ktoś stał i dokładnie liczył wiernych na procesji. – Ale na pewno nie powinno być więcej osób niż 150 osób. Powinien być również zachowany odstęp. Stąd prośba, że procesje mogą się odbyć, ale nie muszą np. ze względu na trudności organizacyjne. Nie ma przymusu ani w jedną, ani w drugą stronę – mówi.
Wszystko zależy od proboszczów.
Zalecenia innych hierarchów w Polsce
Podobne zalecenia pojawiły się w innych diecezjach i archidiecezjach w Polsce. "Biorąc pod uwagę aktualnie obowiązujący stan prawny, nie organizuje się procesji Bożego Ciała ulicami parafii. W uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa możliwa jest procesja eucharystyczna po Mszy św. wokół kościoła. Z uwagi na zachowanie limitu 150 uczestników zgromadzeń poza świątynią zaleca się, by odbyło się kilka procesji" – napisał w dekrecie arcybiskup poznański Stanisław Gądecki.
Nawet w Archidiecezji Częstochowskiej zalecane są procesje wokół kościołów, a ołtarze mają być urządzone na placu kościelnym. ie ma potrzeby ubiegania się o możliwość przejścia procesji po drogach publicznych w odpowiednich urzędach administracji samorządowej" – napisano.
A to inne przykładowe zalecenia dotyczące procesji Bożego Ciała. Arcybiskup białostocki Tadeusz Wojda:
"Mając na uwadze nowe decyzje służb medycznych w zgromadzeniach poza budynkami może uczestniczyć do 150 osób. Uwzględniając powyższe zasady wszystkie procesje Bożego Ciała (11 czerwca) należy zorganizować tylko na terenie przykościelnym, a nie na ulicach miast i miejscowości". Czytaj więcej
Arcybiskup katowicki Wiktor Skworc:
"Biorąc pod uwagę aktualnie obowiązujący stan prawny, możliwe będzie zorganizowanie procesji Bożego Ciała. Zaleca się jej organizację wokół kościoła z czterema błogosławieństwami bez konieczności budowy osobnych ołtarzy. Należy przy tym zastosować najnowszą normę służb medycznych, według której w zgromadzeniach poza budynkami kultu może uczestniczyć do 150 osób, a także stosowne zalecenia sanitarne". Czytaj więcej
Biskup Łomżyński Janusz Stepnowski
"Mając na uwadze trwający w Polsce stan epidemii a także nowe decyzje władz państwowych, zezwalające aby w zgromadzeniach poza budynkami mogło uczestniczyć maksymalnie do 150 osób, zmuszeni jesteśmy zrezygnować w tym roku z tradycyjnej procesji Bożego Ciała ulicami parafii. W związku z tym zarządzam, aby procesje Bożego Ciała na terenie Diecezji Łomżyńskiej zorganizować tylko na terenie przykościelnym. Tradycyjną procesję ulicami parafii należy zastąpić procesją wokół kościoła parafialnego do przygotowanych ołtarzy". Czytaj więcej
Biskup Łomżyński zwrócił jednak uwagę, że władze państwowe i kościelne "zapowiadają w tym względzie w najbliższych dniach wydanie nowych, precyzyjnych norm uwarunkowanych bieżącą sytuacją". Dlatego jego zarządzenie może ulec zmianie.
Na razie widać jednak, że wielu biskupów podchodzi do obecnej sytuacji rozsądnie, ale widać, że ludzie mają mętlik. "Czy oni się kiedyś wspólnie dogadają? Jeden biskup zachęca do procesji inny mówi, że ma ich nie być" – piszą w sieci.
– Myślę, że w większości diecezji będzie podobnie. Nie ma zaleceń ogólnopolskich. Każdy biskup podejmuje decyzję na swoim terenie i bierze pod uwagę specyfikę swojej diecezji. Inna jest sytuacja na Śląsku, inna w województwie lubuskim, gdzie jest najmniej zachorowań i ani jednej osoby, która zmarła – zauważa ks. Wesołowski.
Jak w Krakowie odbierają procesję?
Część komentujących w sieci ostro ocenia abpa. Jędraszewskiego. Ale, sądząc po komentarzach, część katolików raczej nie jest zadowolona z ograniczeń dotyczących procesji w innych miejscach Polski. "Szkoda, że pozostali biskupi nawołują, by robić procesje tylko wokół Kościołów", "Dziwne, ateiści mają najwięcej do powiedzenia a w miastach galeriach pełno ludzi, O co chodzi" – czytam komentarze na FB "Niedzieli".
Ktoś pisze z oburzeniem: "Do kościoła na Triduum Paschalne i w Wielkanoc nie można było pójść. Teraz procesja na otwartym terenie w Boże Ciało tez ograniczona. Władza głupimi i bezpodstawnymi decyzjami wtrąca się w życie Kościoła, ale że biskupi jej przyklaskują to jest już obłęd".
Ale wiele osób wciąż ma obawy przed dużymi zgromadzeniami. Wskazują też, że ograniczeniom nadal poddane są teatry, kina, wesela. A w kościele wierni mogą stać bez ograniczeń.
– Każdy w procesji idzie bark w bark, trudno zachować odstęp. Można mieć obawy w przypadku każdego dużego zgromadzenia. Ale z drugiej strony znoszone są obostrzenia. W sytuacji, kiedy otwieramy puby, restauracje, teatry, z perspektywy mieszkańców pandemia jakby już wygasła. Już mało kto się nią przejmuje, dużo osób przestaje patrzeć na słupki zachorowań. Gdy przestaliśmy nosić maseczki, straciliśmy wizualny kontekst, że coś jest nie tak. Przechodzimy do porządku dziennego, zachowujemy się tak jak było przed pandemią – mówi naTemat Tomasz Daros, przewodniczący Rady Dzielnicy I Stare Miasto, przez którą przejdzie procesja.
Nie słyszał żadnych obaw mieszkańców. – Mam nadzieję, że procesja będzie, bo dla niektórych osób to bardzo ważne. Ale z zachowaniem wszystkich norm bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku. Jeszcze nie poradziliśmy sobie z pandemią i w pewnym momencie może być nawrót – mówi.