Mateusz Morawiecki wystąpił o wotum zaufania do rządu. Opozycji zarzucił "pieniactwo i awanturnictwo". Przeciwnikom PiS, w tym wymienionej z nazwy Platformie Obywatelskiej czy rządowi Donalda Tuska, poświęcił dużą część swojego przemówienia. Co chwila za to dziękował... Andrzejowi Dudzie.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Widać było w przemówieniu premiera, że tak naprawdę ukrytym jego celem jest pomoc w reelekcji Andrzeja Dudy. Morawiecki wymieniał Dudę co chwila i co chwila prezydentowi dziękował. Bo "to z jego planów zrodził się wielki program inwestycyjny" PiS – powiedział szef rządu o czymś, o czym nikt wcześniej, rzecz jasna, nie słyszał.
– Na naszych oczach wykluwa się nowy porządek świata, świata po koronawirusie. W takich okolicznościach Polska potrzebuje podejścia, które będzie najbardziej właściwe dla realizacji jej interesów – mówił Mateusz Morawiecki.
– Polacy nie potrzebują waszych awantur, waszych jałowych dyskusji, waszego pieniactwa. Potrzebują stabilności i spokoju – zwracał się do opozycji premier, uzasadniają wniosek o wotum zaufania dla jego gabinetu. Nie krył, że pomysł tego wniosku wyszedł od prezydenta Dudy.
– Niespełna 8 miesięcy temu Polacy zadecydowali, by złożyć los Polski na następne cztery lata rządom Zjednoczonej Prawicy – przekonywał szef rządu.
– W takiej sytuacji potrzebujemy jedności między władzami: prezydentem, rządem czy samorządami. Rozmawiałem z prezydentem, zaproponował, by przeciąć festiwal awantur, który państwo próbujecie urządzać. Jeśli macie wystarczającą liczbę głosów, to odwołajcie nas. Przestańcie jątrzyć. To wszystko polityczne sztuczki, które mają przykryć rzeczywistość – atakował opozycję Morawiecki.
Morawiecki odwołał się również do "osiągnięć rządu Beaty Szydło". Ten i poprzedni rząd miał przesunąć "zwrotnicę w kierunku zwykłego człowieka". Stało się to "dzięki zjednoczeniu sił patriotycznych". Podziękował... Porozumieniu Gowina i Solidarnej Polsce Ziobry, który ma starać się naprawić "jedną z największych pięt achillesowych III RP", czyli wymiar sprawiedliwości.
Dalej Morawiecki wymieniał swoje rzekome sukcesy, którymi mają być likwidacja bezrobocia, wzrost wynagrodzeń czy zmniejszenie podatków, a także 500+. Przekonywał, że kilkaset lat polskie instytucje nie istniały, tak miało być także przez 25 lat w Polsce po 1989 r. Dopiero ostatnie pięć lat rządów PiS to, zdaniem premiera, nieustające sukcesy. Aż do ostatnich, w walce z koronawirusem. Morawiecki wskazywał różne kraje, gdzie epidemia przybrała bardziej tragiczne rozmiary. Przypomniał przyznanie się do błędu przez głównego epidemiologa Szwecji.