"Przez lata ukrywałam, jak naprawdę wygląda moje prywatne życie. Która kobieta chce przyznać, że jest poniżana, upokarzana, bita?" – wyznała Katarzyna Figura. W tysiącach komentarzy internet wydał na nią wyrok: że sama jest sobie winna. Że mąż musiał mieć powody. Że jest głupia, bo dawała się maltretować. To polska klasyka. Na taką samą reakcję może liczyć niemal każda kobieta, która przyzna, że jest ofiarą. Twoja siostra, sąsiadka, koleżanka z pracy.
Katarzyna Figura wyznała w tygodniku "Viva", że przez lata maltretował ją mąż. W emocjonalnym wywiadzie zwierzyła się dziennikarzom, że była ofiarą przemocy psychicznej i fizycznej. "Przez lata ukrywałam jak naprawdę wygląda moje prywatne życie. Dlaczego? Która kobieta chce przyznać, że tkwi w toksycznym związku? Że jest poniżana, upokarzana, bita? I, co najgorsze, pozwala na to!" – powiedziała.
Z wywiadu newsa dnia zrobiły serwisy plotkarskie. Ich czytelnicy w tysiącach komentarzy oceniali wyznania aktorki. Wyroki były bezlitosne: Figura jest sobie sama winna, mąż musiał mieć powód, żeby ją bić. Jest alkoholiczką, więc zasługuje. Nie wygląda na ofiarę, więc kłamie dla popularności.
Jak chłop nie bije, wątroba gnije
Komentarze, które pojawiły się pod informacjami o przeszłości Katarzyny Figury to – zdaniem społeczników walczących z przemocą wobec kobiet – klasyka gatunku.
– Internet sprzyja takim opiniom, bo można wypowiadać je anonimowo. Ale sytuacja dobrze pokazuje, jak myślimy o przemocy domowej i kobietach, które jej doświadczają – mówi Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet. – Wszyscy chyba znamy powiedzenie: jak chłop nie bije, to wątroba gnije…
Anna Dryjańska z fundacji Feminoteka przekonuje, że nawet to jedno powiedzonko jest dowodem na to, że przemoc wobec kobiet traktujemy w Polsce pobłażliwie, że jest ona zupełnie oswojona. Do tego stopnia, że jej skala poraża: według różnych danych, jest ona chlebem powszednim nawet co trzeciej Polki.
– Ofiarami są nie tylko osoby z patologicznych środowisk, także żony polityków, aktorki, dziennikarki. Kobiety tkwią w tych sytuacjach latami – mówi Dryjańska. – Czasem trudno to zauważyć, bo mężczyźni nie tylko biją, ale także stosują przemoc psychiczną, podkopują pewność siebie. Trudno znaleźć w takiej sytuacji wsparcie, bo agresor potrafi być bardzo czarującym mężczyzną. Kto uwierzy, że sympatyczny facet w domu zamienia się w sadystę?
Nie odchodzi, więc on jeszcze bardziej bije
To, że znana i majętna aktorka przez lata tkwiła w patologicznym związku zdumiewało osoby, które komentowały jej wyznania. Marta Wiercińska, wieloletnia biegła sądowa i psycholog przekonuje, że nie ma w tym jednak nic dziwnego.
– Nawet jeśli ktoś ma pieniądze i sławę, nie musi mieć silnej psychiki. Takiej osobie wydaje się, że nie jest w stanie się wyrwać z takiej sytuacji, okazuje słabość. A to jeszcze bardziej działa na agresora – przekonuje i dodaje, że do uporania się z oprawcą trzeba przede wszystkim wsparcia z zewnątrz. Tego jednak nie ma większość z maltretowanych kobiet w Polsce.
– Skoro ludzie mówią tak o sławnej aktorce, można sobie tylko wyobrażać, z jakim potępieniem w swoich środowiskach spotykają się zwykłe kobiety, które ujawniają, że są ofiarami – mówi Urszula Nowakowska.
– To jest taki mechanizm sprawiedliwego świata. Chcemy wierzyć w to, że jeśli kogoś coś złego spotyka, to ta osoba sobie zasłużyła. Dlatego obwiniamy innych – tłumaczy Anna Dryjańska. – Ale skutki są takie, że kobieta po prostu zaczyna sama usprawiedliwiać przemoc: powinnam ugotować lepszą zupę, inaczej się ubrać. Wtedy nie miałby pretekstu.
– W naszej kulturze to na kobietach spoczywa odpowiedzialność za jakość związku, więc jeśli coś jest nie tak, to ich wina – dodaje Nowakowska.
Policja pyta: co zrobiłaś, że cię pobił
Pomocy trudno jest szukać u organów ścigania. Jak przekonują działaczki, kobieta, która chciałaby zgłosić, że została pobita, odbija się od ściany: formalności, procedur i niedowierzania urzędników.
– Kiedy kobieta idzie na policję, słyszy od oficera pytania: co zrobiła, że mąż ją tak pobił? Jeśli dochodzi już do sprawy rozwodowej, to oskarżenia o przemoc są traktowane jak chwyt, który ma pomóc w uzyskaniu opieki nad dzieckiem, alimentów. Przedstawiciele organów ścigania często po prostu nie wierzą, że kobieta była bita – przekonuje Urszula Nowakowska. – Są oni poddani takim samym stereotypom.
Urzędnicy często nie doceniają też powagi sytuacji. A tymczasem, nawet jeśli kobieta odchodzi od swojego oprawcy i trafia do ośrodka pomocy społecznej, mężczyzna znajduje ją w nim i znów bije. – Zdarzyła się sytuacja, że mężczyzna oblał taką kobietę kwasem – mówi Nowakowska.
Konwencja nadzieją?
Stereotypy, słabość instytucji, niezrozumienie – działaczki na rzecz praw kobiet mają nadzieję, że z tymi wszystkimi ograniczeniami pomoże się rozprawić Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, której podpisanie zapowiedział kilka dni temu rząd.
Dokument nakłada na Polskę szereg obowiązków, które kraj musi spełnić, m.in.: zbieranie i monitorowanie danych dotyczących przestępstw z uwzględnieniem płci ofiar, zapewnienie infolinii dla ofiar przemocy, która będzie działała 24 godziny na dobę, a także odpowiedniej liczby schronisk i ośrodków wsparcia. Państwo musi też przygotować procedury przesłuchań policyjnych.
Konwencja uznaje strukturalny charakter przemocy wobec kobiet […] oraz fakt, że przemoc wobec kobiet stanowi jeden z podstawowych mechanizmów społecznych, za pomocą którego kobiety są spychane na podległą wobec mężczyzn pozycję.
– Cieszymy się, że konwencja została podpisana. Ale myślę, że to kwestia kilku dziesięcioleci, żeby takie postawy stały się marginalne – mówi Anna Dryjańska.