viva

Szukanie skandali. Żerowanie na ludzkim nieszczęściu. Lansowanie niedostatecznie wylansowanych – o to zwykle oskarżamy kolorowe gazety. Mało komu przychodzi do głowy, że wyznania za 2,99 to dla wielu czytelniczek jedyne źródło wiedzy o tym, jak podołać śmierci, chorobom, biciu. "Ludzi nie interesuje, że ktoś lubi kawkę i miód na śniadanie. Chcą czytać o tym, jak celebryci radzą sobie z problemami" – mówi autorka wielu poruszających wywiadów z gwiazdami.

REKLAMA
"Napisała do mnie czytelniczka, która straciła niedawno bliską osobę. Pytała, czemu nie zrobię wywiadu z kimś znanym, kto jest autorytetem i mógłby opowiedzieć, jak radzić sobie w podobnej sytuacji" – tak rozmowę z Janiną Paradowską zaczęła Krystyna Pytlakowska, dziennikarka "Vivy!". W wywiadzie znana publicystka opowiada jej o śmierci męża i emocjach, jakie towarzyszą samotności. Później przedstawia swoje sposoby na to, jak żyć po takiej tragedii.
Magda

taki wywiad jest jak stygmat. ale pewnie chodzi tu o grupe odbiorców, na Vive za 2.99 moze pozwolic sobie każda kobieta ale już na PANI za 7 zł juz niekoniecznie...
CZYTAJ WIĘCEJ

To tylko jeden z niezliczonych przykładów trudnych, poważnych tematów, jakie porusza prasa kolorowa. I choć w wielu kręgach nie wypada pokazać się pod pachą z takim magazynem, paradoksalnie "niepoważna" prasa dla dziesiątek tysięcy czytelniczek to czasem jedyne źródło, z którego mogą czerpać wiedzę o najbardziej skrajnych życiowych sytuacjach.
Bici, chorzy w depresji
Po tym, jak Katarzyna Figura ujawniła na łamach "Vivy", że latami bił ją mąż, rozpętała się dyskusja o tym, dlaczego zrobiła to w magazynie, który kosztuje 2,99. Jej zwierzenia były, także przez Was, w komentarzach, określone jako "tani chwyt", próba budowania popularności. Pojawiały się głosy, że aktorka powinna powiedzieć to w magazynie poważniejszym (droższym), aspirującym wyżej. Sama Figura broniła swojej decyzji:
Katarzyna Figura
aktorka

Wiem, że wiele kobiet jest w podobnej sytuacji, tylko one nie mają odwagi, żeby wołać o pomoc. Dlatego opowiadam moją historię, by dać im siłę i wiarę, że one też mogą zmienić swoje życie.

źródło: "Viva"

Drogą Figury poszło wcześniej już wiele znanych osobistości. Jerzy Pilch najpierw opowiedział, jak radził sobie z alkoholizmem, a później zwierzył się też z tego, że zachorował na Parkinsona. Aktorka Jolanta Fraszyńska przyznała z kolei, że jest chora na depresję.
Kamil Durczok opowiedział o swojej walce z rakiem. Danuta Rinn rozprawiała się ze swoją starością, tłumacząc dlaczego postanowiła sprzedać apartament i przeprowadzić się do domu spokojnej starości w Skolimowie.
Anna Ciechowska mówiła o tym, jak radzi sobie po śmierci męża, Grzegorza. Elżbieta Krajewska, żona Seweryna Krajewskiego, dzieliła się z kolei bólem matki, której syn zginął w wypadku samochodowym. Hanna Samson, była żona psychologa Andrzeja Samsona, opowiedziała o tym, jak radziła sobie z tym, że został on oskarżony o pedofilię. Paweł Wawrzecki zwierzał się z żalu, jaki przeżył po śmierci ojca i opowiadał o chorobie córki.
Sprzedałem receptę
Wszystkie historie miały pozytywne zakończenie. Pokazywały nie tylko trudne momenty, ale także, a może przede wszystkim, udowadniały, że bohater sobie z nimi poradził.
Fraszyńska wyznała, że wyleczyła się z depresji i teraz pomaga wyjść z niej innym. Paweł Wawrzecki pokazał natomiast czytelnikom jasną drogę: jeśli Twoje dziecko choruje, należy działać tak szybko, jak to możliwe.
Paweł Wawrzecki
aktor

Okazało się, że Ania jest bardzo chora. […] Porażenie mózgowe? […] Miałem bardzo mętne pojęcie o chorobie Ani, o tym, jak będzie dalej wyglądać jej życie. […] Teść – profesor medycyny – jednak wiedział. I mobilizował nas do szybkiego działania.

źródło: "Viva"

Choć Wawrzecki dziś już z kolorowymi gazetami niemal nie rozmawia, pytany o tamten wywiad przyznaje, że dostawał sygnały o tym, że jego szczerość pomogła innym. Nieznajomi wysyłali mu prywatne wiadomości, zapraszali na spotkania. W rozmowie z naTemat wspominał, że sprzedał "swoją receptę na to, jak rodzic może zachować się w obliczu choroby dziecka".
Gdy spadną ze świecznika, pomogą
Justyna Rokicka, psycholog i psychoterapeuta, przyznaje, że nie określiłaby tego "misją" kolorowych czasopism, ale zapewnia, że celebryckie wyznania bywają pomocne.
Krystyna Pytlakowska
dziennikarka "VIVY!"

Ludzi nie interesuje, że ktoś lubi kawkę i miód na śniadanie. Chcą czytać o tym, jak celebryci radzą sobie z problemami. Każda z nas może się znaleźć w podobnej sytuacji. Chcemy wiedzieć, co wtedy.

– Przez większość czasu widzimy znanych ludzi tylko na świeczniku – są piękni, bogaci, uśmiechnięci. Ale w takich rozmowach okazuje się, że coś ich trapi, że wcale nie jest tak kolorowo – mówi Rokicka. Przyznaje, że taki szok może być dla niektórych terapeutycznym odkryciem. – Każdy człowiek szuka rozwiązania swoich problemów. Kiedy okazuje się, że nasz autorytet – Jerzy Pilch, Danuta Stenka, Katarzyna Figura, je nam pokazują, łatwo możemy z nich skorzystać, zainspirować się – mówi.
Autorka wielu szczerych wywiadów, Krystyna Pytlakowska, przekonuje że wbrew obiegowej opinii takie rozmowy nie są szukaniem sensacji. – Owszem, im gazeta jest lepsza, tym się lepiej sprzedaje, ale robimy to dla naszych czytelniczek. Udzielamy odpowiedzi na pytania, które wielokrotnie sobie zadają – zapewnia. – Po wywiadzie z Katarzyną Figurą, który przeprowadziła Katarzyna Przybyszewska, dostałam wiele smsów od kobiet, które są w podobnej sytuacji. Dziękują za wywiad i zapewniają, że teraz same zdziałają coś w swoim życiu.
Nie ma czasu na przyjaźnie
Ale, jak przekonuje Pytlakowska, cała sprawa ma także jeszcze kolejny aspekt – dla samych celebrytów dziennikarz kolorowej gazety to często jedyna osoba, która chce wysłuchać zwierzeń.
– Kilka lat temu miałam rozmawiać z Beatą Pawlikowską o jej podróżach. Nagle, w trakcie rozmowy, coś w niej pękło i wylała całą rzekę bolączek: alkoholizm rodziców, bulimia, nieudany związek z Cejrowskim. Zapytałam: Beata, czemu ty mi to mówisz? A ona odpowiedziała: wreszcie ktoś mnie słucha – wspomina dziennikarka. – Świat znanych ludzi jest trudny. Koleżankom często nie mówi się takich rzeczy. Nie ma czasu na takie przyjaźnie.
Krystyna Pytlakowska
dziennikarka "VIVY!"

Czasem dzwonię [do Danuty Wałęsy], pytam, czy przynosi kwiaty. Ona wtedy odpowiada: oj, Pani Krysiu. I ja już wszystko wiem...

Krystyna Pytlakowska przyznaje, że takie wyznania są ciężkie także dla samej osoby, która je przeprowadza. Nie dość, że dziennikarz często musi namawiać celebrytę, by opowiedział o swoim dramacie, zadbać o bezpieczną atmosferę rozmowy, często staje się mimo woli także uczestnikiem zdarzeń.
– Ta praca obciąża. Kiedy rozmawiałam z Robertem Gonerą, stwierdziłam, że mam przed sobą człowieka nieszczęśliwego, cierpiącego. Nasz kontakt nie ograniczył się do relacji wywiad autoryzacja. Wymieniliśmy dziesiątki smsów, przeprowadziliśmy godziny rozmów, rozmawiałam też z jego byłą żoną. Weszłam w rolę mediatora.
Krystynie Pytlakowskiej została też relacja z Danutą Wałęsową. – Czasem dzwonię, pytam, czy przynosi kwiaty. Ona wtedy odpowiada: oj, Pani Krysiu. I ja już wszystko wiem – mówi.