Kamil D. usłyszał zarzut niemal rok po kolizji. Wiadomo, ile grozi mu lat więzienia
redakcja naTemat
01 lipca 2020, 11:28·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 01 lipca 2020, 11:28
Śledczy z Piotrkowa Trybunalskiego oskarżyli Kamila D. o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Dziennikarz w lipcu ubiegłego roku doprowadził do kolizji pod wpływem alkoholu i leków. Grozi mu od dziewięciu miesięcy do 12 lat więzienia.
Reklama.
Kamil D. usłyszał zarzut niemal rok po kolizji. Na początku śledczy zarzucali dziennikarzowi dwa przestępstwa: sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości.
– Ostatecznie prokurator prowadzący zdecydował się na kwalifikację kumulatywną i w akcie oskarżenia znalazł się jeden zarzut: sprowadzenia w stanie nietrzeźwości bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Za to przestępstwo grozi od dziewięciu miesięcy do 12 lat pozbawienia wolności – powiedział dla tvn24.pl Witold Błaszczyk z piotrkowskiej prokuratury okręgowej.
Przypomnijmy: pod koniec lipca 2019 r. Kamil D. spowodował kolizję na drodze krajowej nr 1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. BMW znanego dziennikarza wjechało w słupki na remontowanym odcinku trasy. Nikomu nic się nie stało.
Kamil D. był pijany – miał 2,6 promila alkoholu w organizmie. W czasie śledztwa okazało się też, że brał leki o działaniu psychoaktywnym, po których nie wolno prowadzić pojazdów mechanicznych przez co najmniej 24 godziny od ich zażycia. – Połączenie ich z alkoholem znacząco obniżyło koncentrację kierowcy i możliwość reagowania na zdarzenia na drodze – wyjaśnił Błaszczyk.