
Człowiekiem, który nagrał prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszarda Milewskiego okazał się 27–letni Paweł Miter, znany z tego, że w 2011 roku dostał pracę w TVP tylko dlatego, że powoływał się na znajomości w Kancelarii Prezydenta.
Powiedziałem, że dzwonię z sekretariatu szefa Kancelarii Premiera, od ministra Tomasza Arabskiego. Sekretarka połączyła mnie z gabinetem prezesa sądu. Pan Milewski w ogóle nie był zaskoczony telefonem. Bez żadnych pytań podjął ze mną rozmowę. CZYTAJ WIĘCEJ
W rozmowie z dziennikarzami "Wprost" Miter informuje również, że w sumie z prezesem Milewskim odbył aż trzy rozmowy, jednak nagrał tylko jedną z nich. Później, z fałszywego konta, które miało imitować adres Tomasza Arabskiego, wysłał do Milewskiego emaila. Chciał w ten sposób wzmocnić dowody w całej sprawie, ponieważ sądził, że nagranie rozmowy to zbyt mało.
Kontaktowaliśmy się wcześniej i w trakcie tej prowokacji. Natomiast ja nie miałem gwarancji, że "GPC" ten temat weźmie. Gwarancja pojawiła się, gdy była już nagrana taśma z rozmowy między mną i Milewskim. CZYTAJ WIĘCEJ
Czytaj również: Ryszard Milewski się broni: To manipulacja i ohydna prowokacja. Ktoś chce ze mnie zrobić kozła ofiarnego
Sami przecież nawoływaliście, żeby przenieść śledztwo w sprawie Amber Gold, bo są niejasności wokół prokuratora nadzorującego to postępowanie. Chciałem tą prowokacją sprawdzić, jak głębokie są te nieprawidłowości i czy sięgają na najwyższy szczebel sędziowski. CZYTAJ WIĘCEJ
"Wprost" zamieszcza też na swojej stronie oryginalne nagranie rozmowy, jaką przeprowadził Miter z gdańskim sędzią, które przekazał im Miter.

