"Fakt" ujawnia, co wyprawiał ułaskawiony pedofil. Duda powinien zapaść się pod ziemię
redakcja naTemat
02 lipca 2020, 23:36·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 lipca 2020, 23:36
Andrzej Duda i jego zaplecze uporczywie relatywizują czyny pedofila, który został ułaskawiony przez prezydenta. Głowa państwa mówiła, że "nie było gwałtu", KPRP tłumaczyła, iż "to sprawa rodzinna", a media związane z PiS twierdziły, że ułaskawiony "nigdy naprawdę nie był pedofilem". Kłam tej narracji zadają ustalenia dziennika "Fakt", który dotarł do niezwykle poruszających akt sprawy.
Reklama.
"Fakt" ujawnia skalę krzywdy
"Upijał się, wszczynał awantury rodzinne, w których czasie znęcał się nad partnerką i córeczką Anią. Dziewczynkę, która nie miała nawet 15 lat, molestował seksualnie. Przytrzymywał ją, bił ręką w twarz, a drugą ręką dotykał w jej krocza. Do tego zmuszał ją do wykonywania posuwistych ruchów na swoim członku" – tak "Fakt" streszcza dramatyczną historię, na końcu której jest decyzja Andrzeja Dudy o zastosowaniu prawa łaski wobec sprawcy tych czynów.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, ułaskawiony pedofil nadal figuruje w publicznej części Rejestru Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym. Czyli narzędzia, które stworzono m.in. po to, by polskie rodziny mogły sprawdzić, czy w ich otoczeniu nie przebywa ktoś stanowiący potencjalne zagrożenie dla dzieci.
Kogo ułaskawił Duda?
Z udostępnionych przez Ministerstwo Sprawiedliwości do powszechnej wiedzy danych z RSPTS można się dowiedzieć, że pedofil ułaskawiony przez Andrzeja Dudę swych bulwersujących czynów dokonywał w Gdyni przez ponad 7 lat - od czerwca 2004 roku do listopada 2011 roku.
A także o tym, iż został on skazany na 4 lata pozbawienia wolności w systemie terapeutyczny odbywania kary w związku z uzależnieniem alkoholowym i na poczet orzeczonej kary zaliczono mu okres tymczasowego aresztowania od listopada 2011 do grudnia 2013 roku.
Rejestr Sprawców Przestępstw na Tle Seksualnym daje też opinii publicznej lepsze wyobrażenie o kwestii, której dotyczyło zastosowane przez Andrzeja Dudę prawo łaski. Jak tłumaczyła Kancelaria Prezydenta, ułaskawienie związane było jedynie z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonych. Według RSPTS pedofilowi zasądzono jedynie 6 lat zakazu kontaktowania się z pokrzywdzonymi i 6 lat zakazu zbliżania się do pokrzywdzonych na odległość 2 metrów.
Prawica twierdzi, że... "to nie był pedofil"
Otwarcie sympatyzujący z Prawem i Sprawiedliwością portal wPolityce.pl w ramach obrony decyzji Andrzeja Dudy próbował przekonywać, iż ułaskawiony "nie jest pedofilem i nigdy nim naprawdę nie był". Jego odrażające czyny wobec córki ma rzekomo tłumaczyć uzależnienie od alkoholu, z którym mężczyzna zmagał się w okresie popełniania przestępstw.
Serwis braci Karnowskich cytował także konkubinę ułaskawionego pedofila. – Przecież prezydent nam pomógł, jestem mu za to wdzięczna. Nie chcę być wykorzystywana i pragnę żyć normalnie, w spokoju dla moich bliskich. Od lat walczyłam, pisałam pisma – powiedziała.
– Konkubent jest dzisiaj innym człowiekiem, który nam pomaga i chcemy z nim być. Apeluję, by dać nam spokój i nie zajmować się naszym życiem – dodała kobieta, która – jak informowano w komunikacie Prokuratury Krajowej – wniosek o ułaskawienie miała motywować faktem, iż "zakaz, który miał ją chronić, stoi na przeszkodzie jej planom życiowym, które wiąże ze skazanym".