Zbigniew Ziobro zabrał głos w sprawie ułaskawienia przez Andrzeja Dudę osoby skazanej za pedofilię. Minister sprawiedliwości stanął murem za prezydentem i wspomniał, że w tym przypadku doszło do... "ułaskawienia ofiary". Już pojawiły się opinie, że prokurator generalny zaprezentował dziwną konstrukcją prawną.
– W tej sprawie jest niestety wiele manipulacji i kłamstw związanych z kampanią. Ten pedofil odbył całą karę. Pan prezydent nie ułaskawił pedofila z ani jednego dnia kary. Prezydent de facto zastosował prawo łaski wobec ofiary, która już jako osoba dorosła, po tym jak sprawca wyszedł z alkoholizmu i zresocjalizował się, chciała mieć z nim bezpośrednie kontakty – mówił Zbigniew Ziobro.
Niektórzy zwrócili uwagę, że "prawo łaski wobec ofiary", to jakaś nowa konstrukcja prawna. – Środek karny, który został skrócony, to środek, który stosuje się tylko i wyłącznie dla ofiary. A ta ofiara prosiła, by ten środek przestał być już stosowany, bo był dla niej dolegliwością – wyjaśniał minister. Nie wszystkich to jednak przekonało.
– Były jej wielokrotne prośby kierowane do organów państwa, wręcz błaganie, by zakończyć jej udrękę. Pan prezydent okazał serce dla ofiary. Teraz jest piętnowany i fałszywie oskarżany, że rzekomo ułaskawił pedofila. To nieprawda. Mamy do czynienia z ogromnym kłamstwem na finale tej kampanii – dodał Ziobro.
Kogo ułaskawił Duda?
Przypomnijmy, że "Fakt" dotarł do wyroków sprawy pedofila, któremu pomógł prezydent Andrzej Duda. Skazany wielokrotnie molestował córkę przytrzymując rękoma i dotykając okolic krocza. Jak opisał dziennik, szczegóły sprawy wskazują jednoznacznie: ten człowiek nigdy nie powinien doświadczyć wsparcia urzędników, a zwłaszcza łaski ze strony prezydenta – czytamy w piątkowym artykule.
Z udostępnionych przez Ministerstwo Sprawiedliwości do powszechnej wiedzy danych z RSPTS można się dowiedzieć, że pedofil ułaskawiony przez Dudę swych bulwersujących czynów dokonywał w Gdyni przez ponad 7 lat - od czerwca 2004 roku do listopada 2011 roku. Więcej pisaliśmy o tym w naTemat.
Tymczasem w mediach przychylnych rządowi PiS, zarzuty pod adresem Dudy są bagatelizowane, a jednocześnie ruszyła nagonka na "Fakt". Pojawiły się tradycyjne już głosy o "niemieckim kapitale" gazety. Doszło nawet do tego, że europoseł PiS Adam Bielan chciałby interwencji ambasadora Niemiec.