– Wczoraj popołudniu zapadła ostateczna decyzja w tej sprawie – mówił w sobotę na Rynku we Wrocławiu Andrzej Duda, podkreślając, że przyjechał do stolicy Dolnego Śląska z najświeższą wiadomością dotyczącą budowy Dolnośląskiego Centrum Onkologii. Tyle że decyzja nie jest, ani z wczoraj, ani z ostatnich dni. Prezydent najwyraźniej próbował wrocławian wprowadzić w błąd.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
O tym mowa była już na samym początku przemówienia Andrzeja Dudy na Rynku. Prezydent stwierdził, że przyjechał do Wrocławia z "bardzo radosną informacją".
– Zapowiadana od 15 lat inwestycja, jaką jest nowa siedziba Dolnośląskiego Centrum Onkologii, ma pełne finansowanie i będzie realizowana. Wczoraj popołudniu zapadła ostateczna decyzja w tej sprawie. To jest pokaz tego, co to znaczy, gdy regionalne władze samorządowe dobrze współpracują z władzami centralnymi – oświadczył prezydent. Dodał, że rząd na ten cel przekazał 300 mln zł (700 mln przekazał już wcześniej samorząd).
Deklaracja prezydenta na Rynku została entuzjastycznie przyjęta przez zwolenników PiS. Jednak szybko wychwycono, że coś tu się nie zgadza. "Gazeta Wrocławska" zauważyła, że władze wojewódzkie rozpoczęcie tej inwestycji ogłosiły już w lutym.
Szef klubu radnych Koalicji Obywatelskiej w dolnośląskim sejmiku Marek Łapiński deklarację Andrzeja Dudy nazwał "żartem, który przejdzie do historii". Zwrócił uwagę, że do realizacji inwestycji droga jeszcze daleka. Obecnie Dolnośląskie Centrum Onkologii już funkcjonuje.
Nowe DCO ma zastąpić obecne Dolnośląskie Centrum Onkologii przy Placu Hirszfelda oraz Dolnośląskie Centrum Chorób Płuc przy Grabiszyńskiej. Jak deklarowano na początku roku, otwarcie nowej placówki ma nastąpić najpóźniej do 2024 roku.
Andrzej Duda na wiecu we Wrocławiu mówił m.in. o projekcie zmian w konstytucji z zakazem adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Wystąpieniu głowy państwa towarzyszył nieustający gwizd jego przeciwników. Jednemu ze zwolenników Andrzeja Dudy natomiast puściły nerwy i zaatakował lokalnego dziennikarza. Policja spisała mężczyznę i pozwoliła mu na dalszy udział w wyborczym wiecu prezydenta.