Marcin Kruk, dziennikarz portalu GazetaWroclawska.pl, został uderzony przez mężczyznę trzymającego transparent Andrzeja Dudy. Do zdarzenia doszło podczas wyborczego wiecu prezydenta na Rynku we Wrocławiu. Teraz reporter opisuje przebieg tego wydarzenia. Redakcja zaś zapowiada, że sprawy tej nie pozostawi bez reakcji.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Teraz Marcin Kruk w szczegółach opisuje to, do czego doszło na wrocławskim rynku. – Prowadząc transmisję na żywo w jednej ręce trzymałem telefon, a w drugiej legitymację prasową. Mężczyzna w ciemnych okularach z zieloną maseczką pod brodą bez żadnego ostrzeżenia uderzył w moją rękę, którą trzymałem telefon. Telefon wypadł mi z ręki. Schyliłem się, żeby go podnieść i wtedy poczułem silne uderzenie w tył głowy – czytamy na łapach portalu GazetaWroclawska.pl.
Jak przyznaje dziennikarz, trudno powiedzieć, czy napastnik uderzył pięścią czy otwartą dłonią. – Wyprostowałem się i zapytałem, dlaczego mnie uderzył. Dopiero wtedy stojący obok policjanci zwarli szereg oddzielając tego mężczyznę ode mnie – mówi reporter. Napastnik zaś nadal skandował: "Andrzej Duda, to się uda!".
Co istotne, policja była w pobliżu, ale nie zareagowała. Gdy dziennikarz poprosił, aby napastnik został przynajmniej wylegitymowany, powiedziano mu, że mężczyzna był już spisywany. A mimo to agresywnemu uczestnikowi wiecu pozwolono na dalszy udział w spotkaniu z udziałem prezydenta Dudy.
Policja odpowiada, że najważniejszym celem było to, by nie dopuścić do konfrontacji uczestników zgromadzeń na Rynku. Redakcja "Gazety Wrocławskiej" zapowiada, że oficjalnie zgłosi napaść na dziennikarza, domagając się ukarania agresywnego mężczyzny. Oczekuje też od policji wyjaśnień, dlaczego funkcjonariusze - choć wszystko działo się na ich oczach - nie zareagowali.