Michał Figurski i Odeta Moro - Figurska
Michał Figurski i Odeta Moro - Figurska Fot. Piotr Mizerski / Agencja Gazeta
Reklama.
Michał Figurski stracił pracę po audycji, podczas której w niewybredny sposób żartował z Ukrainek. Zarówno na niego, jak i na Kubę Wojewódzkiego posypała się za to fala krytyki. W rezultacie Michał Figurski stracił pracę. Teraz były prezenter Eski Rock wylewa swoje żale na łamach "Gazety Wyborczej".
Opowiada o tym, jak był wypychany ze świata celebrytów i o tym jak wygląda jego życie bez pracy. "Liczymy z Odetą, na czym oszczędzić, co jest zbędne. Wiesz, przestajesz chodzić co tydzień na sushi, kupować w drogich sklepach. Zauważasz, ile kosztuje benzyna. Zaczynasz liczyć, ile warte są twoje samochody" – mówi Michał Figurski. Dalej żali się, że musieli z żoną zrezygnować z zagranicznych wakacji i pojechać do Zakopanego.
Dalej wskazuje na minusy życia celebryty. "Jak wypijesz kilka piwek i odlejesz się na trawniku, to wszyscy to zobaczą" - żali się na wszechobecnych paparazo. Na koniec rozmowy dodaje jeszcze: "Nie myślałem o tym wszystkim w ten sposób. Przestałem zauważać, że są ludzie, którzy wierzyli, że to, co robiliśmy, jest prawdziwe, głębsze. Nikt mi tego nie powiedział".
Internauci szybko zareagowali na to oderwanie od rzeczywistości. Na Facebooku wystartowała akcja "Tydzień bez sushi - gest solidarności z Michałem Figurskim". Nie brakuje tam kąśliwych komentarzy pod adresem prezentera. Jak widać świat celebrytów leży daleko od świata zwykłych ludzi.