"Wybotoksowani, wymalowani, w pożyczonych ciuchach. Przyzwyczaili się do tego, że żyją w bajce i nagle przychodzi kryzys, nie ma programów i kończy się, nie ma nic" – cytują Karolinę Korwin-Piotrowską plotkarskie portale. Dziennikarka twierdzi również, że celebryci nie mają pieniędzy – za czasów świetności nabrali kredytów i teraz nie mają ich za co spłacać. Dla nich 2012 może być apokalipsą, bo Polacy mają dość sztucznie pompowanej popularności.
Karolina Korwin-Piotrowska mocno uderzyła w polskie środowisko celebrytów w rozmowie z serwisem AfterParty.
Dziennikarka powiedziała również, że to telewizje "wychowały całą armię gwiazd" uzależnionych od telewizji.
Z Korwin-Piotrowską nie sposób się nie zgodzić. Przez ostatnie 2-3 lata telewizje, serwisy plotkarskie i kolorowa prasa nadmuchiwały ogromny, celebrycki balon. Normą stało się mówienie o ludziach, którzy są znani z tego, że są znani. Nierzadko, widząc kolorowe pisemka, zapewne zastanawialiście się: kto, do licha, jest?
Celebrycka spekulacja
Motorem napędowym tego zjawiska były telewizje. To one tworzyły kolejne seriale, dające popularność kolejnym, zupełnie nieznanym i zupełnie niefachowym "aktorom". Potem powstały rozmaite show: z tańczeniem, łyżwami, cyrkiem, śpiewaniem, które miały być dla takiego celebryty wyrazem popularności. Tak przynajmniej wydawało się celebrytom, bo dla mediów, które są głównie biznesem, były to tylko pionki do wykorzystania w grze o wielką kasę.
Tak samo robiły gazety: – Bycie na okładce zaczyna być obciachem ze względu na to, kto tam trafia. Wszędzie na świecie być na okładce to nobilitacja, u nas kojarzy się z takim słabym lansem celebryckim – mówi nam anonimowo jedna z Bardzo Znanych Pań. Wszyscy celebryci, oprócz Karoliny Korwin-Piotrowskiej, woleli pozostać anonimowi.
Balon popularności tych ludzi: zespołów, muzyków, aktorów, pompowano do granic możliwości. To znaczy – dopóki można było zarobić. Promowano, kogo się dało: tancerzy, domorosłych śpiewaków, uczestników talent show. Dzisiaj wszyscy ci ludzie zostali na lodzie. Bo, jak słusznie zauważyła Karolina Korwin-Piotrowska, telewizje się od nich odwróciły. – Sama znam parę osób desperacko poszukujących pracy. Gwiazdorskie czasy, ze świetnymi zarobkami, już minęły – mówi nam pewna znana
dziennikarka. – Malediwy, Dominikana, wysoka stopa życia, to był standard. A dziś niektórzy chodzą od komornika do komornika.
Celebryta-biedak
Słowa Korwin-Piotrowskiej potwierdzają też inne gwiazdy. – Płace spadają. Najlepszym o kilka procent, ale reszcie obcinają pensje nawet o połowę. Pracę ciężko dostać, niektórzy zalegają z płaceniem. "Dramat" – wzdycha jedna z kobiecych gwiazd telewizyjnych.
Pół biedy, jeśli ktoś był bardzo znany lub ma fach: aktorski, piosenkarski lub jest po prostu ceniony i lubiany. – Cześć z nich funkcjonuje, mają kasę, ale i tak stopa ich życia się obniża. A ci, którzy dali się całkiem kupić, teraz cierpią – dodaje nasza rozmówczyni.
Widać to po taktyce nowych twarzy. Takich, jak Natalia Siwiec, które widzą, co dzieje się w mediach. – Ona wie, że jej popularność długo nie potrwa, więc chce zarobić jak najwięcej. I słusznie – ocenia postawę Siwiec nasza informatorka.
Polacy mówią celebrytom "nie"
Niewykluczone, że Siwiec jest ostatnim, tak dużym celebryckim zrywem w Polsce. – "Newsweek" ostatnio mówi o banalnym pięknie. Właśnie ten banał zaczął się Polakom przejadać – ocenia w rozmowie z nami Karolina Korwin-Piotrowska.
Widać to nie tylko po spadających wynikach TVN-u, ale też popularności poszczególnych formatów. "Trudne Sprawy" i "Pamiętniki z wakacji" podbiły serca internautów, choć trudno upatrywać w nich kunsztu aktorskiego czy technicznego. Ale to właśnie ta autentyczność, opozycyjna wobec sztucznych mieszkań klasy średniej z seriali, przyciągnęła widzów. TVN ostatnio postawił na bardziej światowy format i atakuje "Lekarzami", które jednak mają niewiele wspólnego z szarymi, polskimi telenowelami.
– Seriale są w jednej stylizacji, wszyscy idealni, wymuskani, z ich sztucznymi problemami i uśmiechami, a do tego wszystkie te "gwiazdorskie" show, po prostu się nam znudziły. Banał, o którym Pan wspomina, zużył się, Polacy mają tego dość i to
widać – potwierdza słowa Korwin-Piotrowskiej anonimowa celebrytka. I podkreśla, że celebryci nie tylko stracili pieniądze: najczęściej bowiem się ich nie szanuje, wyśmiewa, a przez poświęcenie życia serialom i programom, zawodowo często nic nie potrafią.
Czemu mamy dosyć
Jak wskazuje Korwin-Piotrowska, znudzenie tymi samymi twarzami, eksploatowanymi do granic możliwości, jest zupełnie naturalne. – To normalne, że ludzie chcą czegoś nowego i coraz częściej używają telewizora tylko do odtwarzania DVD – twierdzi dziennikarka. – Rynek weryfikuje działania telewizji, ludzie już nie chcą na przykład ładnych, pustych pań bez żadnego talentu aktorskiego.
Jak podkreśla Korwin-Piotrowska, znużenie celebryctwem można zauważyć szczególnie u młodych ludzi. Pokolenia urodzonego po '89 roku, które wie, że można oglądać coś lepszego, niż drewniane seriale o polskiej klasie średniej. Według dziennikarki, przyczynia się do tego też rozwój internetu i portali społecznościowych. – Widać to było po olimpiadzie. Ludzie się oburzyli, że nie możemy oglądać paraolimpiady. I nagle się okazało, że na te emocje jest miejsce i nie trzeba do tego telewizji – przekonuje Korwin-Piotrowska.
Odejście od masowości
Z obserwacjami dziennikarki zgadza się również medioznawca prof. Wiesław Godzic. – Gwiazdom i gwiazdkom trzeciego planu faktycznie może być gorzej, bo tych seriali będzie coraz mniej – przyznaje profesor. – Obecnie jest ponad 170 stacji telewizyjnych w języku polskim. I te kilka największych z nich: Polsat, TVN, TVP, nie stanowi nawet 50 proc. rynku reklamy telewizyjnej – wskazuje prof. Godzic.
Medioznawca przyznaje, że niedługo już może Polacy nie będą oglądać tych samych seriali, bo nasze zainteresowania się rozłożą na bardziej niszowe media. Lokalne telewizje, ale i internet. – Wtedy powstanie dużo gwiazd regionalnych, zostaną nimi osoby zupełnie dotąd nieznane – przewiduje prof. Godzic. Zaznacza jednak, że ucierpią na tym wielkie telewizje, a nie samo zjawisko celebryctwa, nastąpi bowiem odejście od masowości mediów. Również Karolina Korwin-Piotrowska zwraca na to uwagę: – Już teraz to, co masowe, mainstreamowe, wydaje się być obciachem i niektórzy już nie chcą w tym uczestniczyć.
Czy to więc oznacza, że telewizja za rok lub dwa zacznie serwować nam lepsze programy, a celebryctwo powoli zaniknie? Wątpliwe. Jedna z naszych rozmówczyń cynicznie stwierdza: – Oni muszą istnieć. Bo my musimy mieć z kogo drzeć łacha i z kogo się śmiać.
Jest kryzys, wszyscy mają kredyty. Show biznes żył ponad stan przez całe lata. Ja nie powiem nazwisk, ale są dramatyczne historie ludzi, którzy nie mają po prostu pieniędzy i bank już mówi "no way", bo przez lata polski show biznes żył ponad stan Te totalne stawki gwiazdorskie, takie w ogóle w kosmos wywalone, to się teraz skończyło. Skończyło się bardzo nagle, nikt na to nie był przygotowany.
Jak im zabierzesz ten program, to zabierzesz im życie, zabierasz im czynsz, alimenty, kablówkę, internet i makeupistkę i stylistkę i wszystko im zabierasz, oni umierają w tym momencie. Jest armia ludzi, o których myśmy myśleli, że są prawie bogami. Wybotoksowani, wymalowani, w pożyczonych ciuchach. Oni się przyzwyczaili do tego, że oni żyją w tej bajce i nagle przychodzi kryzys, nie ma programów i kończy się, nie ma nic. Ja tym ludziom gdzieś współczuję.
Afterparty.pl
Anonimowa aktorka
Płace spadają. Najlepszym o kilka procent, ale reszcie obcinają pensje nawet o połowę. Pracę ciężko dostać, niektórzy zalegają z płaceniem. Dramat.
Deszcz medali i radość sportowców. Zapełnione trybuny i wspaniały doping. Nie zobaczymy tego w telewizji, najwyżej na Channel 4 albo w internecie. Nie zobaczymy zdjęć niepełnosprawnych atletów w kolorowej prasie, nawet tej z tzw. najwyższej półki. Powód? A co, nie wiecie jeszcze? CZYTAJ WIĘCEJ