TVP twierdzi, że Andrzej Duda w trakcie debaty wcale nie czytał odpowiedzi.
TVP twierdzi, że Andrzej Duda w trakcie debaty wcale nie czytał odpowiedzi. Fot. Screen z YouTube / TVP Info

Po debacie w Końskich media i opinia publiczna zarzucały Andrzejowi Dudzie, że swoje wypowiedzi czytał z promptera. W oświadczeniu wysłanemu portalowi Gazeta.pl TVP odpiera te zarzuty.

REKLAMA
Podczas debaty organizowanej przez Telewizję Polską widzowie wypatrzyli za plecami prowadzącego, Michała Adamczyka, promptery, czyli małe ekrany służące do wyświetlania tekstu. Pojawiły się zarzuty, że część wypowiedzi Duda brał właśnie stamtąd. Na Twitterze komentujący pisali o kolejnej "ustawce" TVP.

Pod takimi Tweetami znalazły się jednak komentarze przekonujące, że Duda wcale nie korzystał z pomocy promptera. Internauci argumentowali, że tekst pojawiał się na wyświetlaczu innym, niż ten wskazany przez wyświetlacz jako dowód na ustawkę.
Portal Gazeta.pl o komentarz w tej sprawie poprosił Centrum Informacyjne TVP. W odpowiedzi dostał od niego oświadczenie. Oto jego treść:

"Rozpowszechniane w internecie insynuacje, jakoby prezydent Andrzej Duda korzystał podczas debaty z prompterów, stanowią typowy przykład fake newsów godzących w dobre imię Telewizji Polskiej. Scenografia studia, w którym zorganizowano debatę, posiadała cztery prostokątne nisze. Dwie z nich, umieszczone frontem do kandydatów, przeznaczone były dla kamer rejestrujących przebieg dyskusji. Dwie pozostałe, umieszczone za plecami kandydatów przeznaczone były do wyłącznego użytku prowadzącego debatę - Michała Adamczyka. Dla utrzymania płynności debaty prowadzący ma możliwość korzystania z prompterów umieszczonych w tych właśnie, zlokalizowanych za plecami kandydatów niszach"

Debata w Końskich pociągnęła za sobą falę negatywnych komentarzy. W pamięci wyborców pozostanie zapewne kabaretowa forma zadawania pytań pustej mównicy.
źródło: Gazeta.pl