Metoda kradzieży "na walizkę" nie jest nowa, ale staje się coraz bardziej popularna. Wszystko przez to, że na ulicach przybywa aut z elektronicznymi stacyjkami i zamkami, których zabezpieczenia można ominąć bez użycia siły - bezprzewodowo. Cały atak zajmuje kilka sekund. Można się jednak przed nim ustrzec.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
O metodzie zrobiło się głośno w ciągu ostatnich dni - rodzinie youtubera Sashy ukradzionoMercedesa Brabusa S800 wprost sprzed domu w Bartągu pod Olsztynem. Na nagraniach widzimy jak przestępcy spacerują po posesji, otwierają "bezdotykowo" drzwi i odjeżdżają.
– To był szok. Nagrania z monitoringu wprawiły nas w osłupienie, pokazały, jak kilku mężczyzn chodzi po posesji, otwierają bramę o godzinie 4.06, chodzą koło domu z aparaturą, aby wychwycić sygnał z kluczyka. Jeden z nich dostał się po paru minutach do auta. Kolejny, będąc pod naszymi drzwiami, szukał sygnału z kluczyka – relacjonowała "Wyborczej" właścicielka auta.
Celem złodziei stają się drogie, nowoczesne, naszpikowane elektroniką pojazdy, które można ukraść w bardzo prosty i tani sposób - chyba nawet łatwiej niż stare bryki. Przynajmniej tak tzw. relay attack wygląda w teorii.
– To jest po prostu przedłużenie sygnału między "zamkiem" w samochodzie a kluczykiem. Kiedy jesteśmy przy naszym samochodzie kluczy z zamkiem się "widzą", a dokładniej są w stanie wymienić dane radiowo. Ale nadajnik w kluczyku ma ograniczony zasięg. Nie otworzy samochodu ze 100 metrów. Trzeba mu "pomóc". I dokładnie to robią złodzieje – mówi naTemat Łukasz Grzmot, pentester w portalu Niebezpiecznik.pl.
Co robią złodzieje w chwili ataku? – Jeden jest przy kluczyku i urządzeniem zwanym walizką imituje samochód. A drugi jest przy samochodzie i "drugą walizką" imituje kluczyk. Walizki między sobą komunikują się radiowo, ale z większą mocą niż kluczyk z samochodem. Dlatego taki atak jest możliwy – dodaje mój rozmówca.
Jak długo trwa taka kradzież? – To zależy jak długo otwiera się brama garażowa – mówi Grzmot pół-żartem, pół serio i dodaje: – Samo otwarcie samochodu i jego uruchomienie następuje tak samo szybko, jak z wykorzystaniem oryginalnego kluczyka.
W nowej metodzie zatrważające jest to, że kiedy słodko śpimy, możemy stracić auto stojące na naszym podjeździe lub w garażu. Wcześniej złodzieje raczej się aż tak ochoczo nie pchali na nasze posesje, kiedy byliśmy w domu. Na poniższym filmiku widzimy też, jak łatwo da się "pożyczyć" wóz, kiedy właściciel na chwilę wejdzie do sklepu. Oczywiście, wcześniej zamknął drzwi bezprzewodowym kluczykiem.
Pewnie zastanawiacie się, ile kosztują "walizki"? Jeszcze parę lat temu mogliśmy je kupić za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Teraz kosztują grosze i możemy je w sumie skonstruować sami. Serwis Niebezpiecznik.pl opisał przykład chińskiego urządzenia o nazwie HackKEY. Jedno kosztuje ok. 40 zł, a potrzebujemy ich dwóch. Tak więc warte milion złotych auto możemy ukraść "gadżetami" za 80 zł.
Jak zabezpieczyć auto przed kradzieżą "na walizkę"?
Współczesne kradzieże "w białych rękawiczkach" nie dotyczą już tylko sfery bankowości elektronicznej, ale i motoryzacji. Stare metody, czyli taki z m.in. użyciem siły, przechodzą do lamusa - wraz z "analogowymi" samochodami.
– Każde zabezpieczenie da się obejść. Prawdopodobnie ci, którzy potrafią rozpracować nowoczesne, elektroniczne zabezpieczenia samochodów byliby w stanie także zrozumieć działanie tradycyjnych zabezpieczeń. Czy starsi datą złodzieje, których umiejętności ograniczały się często do użycia łamaka i zwarcia przewodów daliby sobie samodzielnie radę z elektronicznymi zabezpieczeniami? Nie sądzę. Niestety wraz z rozwojem każdej technologii pojawiają się tacy, którzy potrafią znaleźć w niej słabe punkty je nadużyć – mówi Łukasz Grzmot z Niebezpiecznik.pl.
Sytuacja jednak trochę się poprawia. W 2017 r. w teście ADAC żadne auto nie oparło się "walizkom", w 2019 niemiecki automobilklub przeprowadził test na 237 modelach samochodów. Tylko trzy pojazdy nie dały się "zhakować". Wszystkie należały do marki Jaguar Land Rover: Range Rover, Jaguar i-Pace i Land Rover Discovery.
Jednak na początku 2020 roku Thatcham Research sprawdziło nowe modele pojazdów. Wśród bryk, których zabezpieczeń nie udało się sforsować "walizkami były m.in. BMW X6 M50d, Land Rover Discovery Sport D150, Mini EV, Porsche Taycan Turbo, Škoda Superb i Toyota Supra. Podatna były za to Mazda CX-30, MG HS Excite T-GDI i Subaru Forester e-Boxer XE Premium.
Tak więc najlepiej zabezpieczone są samochody, które dopiero co zeszły z taśmy produkcyjnej. Przynajmniej do czasu ulepszenia kradzieży na "walizkę". Złodzieje muszą teraz ominąć pewien trik.
– Część z producentów poszła po rozum do głowy i niektóre modeli samochodów, choć wciąż korzystają z "bezkluczykowego" zapłonu i otwarcia drzwi, to kluczyk jest w stanie komunikować się z samochodem tylko jeśli jest w ruchu. Dzięki temu, złodziej z walizką nie wymusi na kluczyku leżącym na stole w domu właściciela żadnej akcji, nawet jeśli walizkę umieści się dostatecznie blisko. Kluczyk aby zaczął komunikację radiową musi być w ruchu. Wyrywają to akcelerometry. Takie podejście nie jest idealne, ale ogranicza kradzież na walizkę – mówi mój rozmówca.
Co ze starszymi modelami? O rekomendacje najlepiej jest pytać producenta. Policja radzi, by nie kłaść kluczyków przy wejściu do domu, w przedpokoju, na parapecie czy przy ścianie zewnętrznej budynku. Można je schować w metalowym pudełku, specjalnym etui keyless lub dokładnie owinąć w starą, dobrą folię aluminiową blokującą fale radiowe.
Udostępnij: 155
Łukasz Grzmot
Niebezpiecznik.pl
"Walizki" (wykorzystywane są dwie) to w uproszczeniu dwa nadajniki, które odbierają i przekazują sygnał pomiędzy sobą i pomiędzy sobą a "zamkiem" lub kluczykiem.