Interwencją policji zakończył się incydent wyborczy w jednej z komisji w Krakowie. Jej członkini chciała wynieść karty do głosowania pod ubraniem. Kiedy przyłapano ją na tym zuchwałym czynie, nie chciała oddać swojego "łupu". Zwróciła je dopiero, gdy pojawili się funkcjonariusze.
Do incydentu doszło w komisji wyborczej na osiedlu Teatralnym w Nowej Hucie w Krakowie. W sobotę, czyli dzień przed II turą wyborów prezydenckich 2020 jej członkini próbowała schować karty do głosowania pod swoje ubranie.
Jak podaje radio kobieta zaczęła chować pod ubranie kilkanaście kart do głosowania. Przedstawiciele urzędu miasta i pozostali członkowie komisji bezskutecznie namawiali ją do oddania kart. Na miejsce została wezwana policja i pogotowie ratunkowe, które zabrało ją do szpitala w celu sprawdzenia jej stanu zdrowia. To jednak nie znaczy, że sprawa jest zakończona. Wyjaśnia ją komisarz wyborczy oraz policja.
Przypomnijmy, że w sobotę doszło do 47 incydentówłamania ciszy wyborczej. Spośród nich 39 to wykroczenia, a 8 stanowią przestępstwa. Te zdarzenia miały miejsce m.in. w Białymstoku, w podwarszawskim Milanówku i w Gorzowie Wielkopolskim.
Policja przypomina również, że za złamanie ciszy wyborczej, które jest wykroczeniem, może grozić grzywna od 20 zł do 5 tys. zł, a wszelkie jej naruszenia trzeba zgłaszać. – Chodzi m.in. o rozpowszechnianie materiałów wyborczych, zwoływanie zgromadzeń, zrywanie plakatów, organizowanie pochodów i manifestacji oraz wygłaszanie przemówień – informuje podkom. Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji.