W I turze wyborów prezydenckich 2020 do urn poszło ponad 64 proc. uprawnionych do głosowania. To oznacza, że nadal 36 proc. zostało w domu. Niektórzy dlatego, że uważają, że jeden głos nic nie znaczy. Z motywacją dla nich przychodzi Konrad Piasecki. Dziennikarz napisał w mediach społecznościowych, dlaczego warto głosować.
"W 2019, o senackiej większości dla opozycji w Polsce, przesądziło 320 wyborców. W 2000 roku w USA, przy ponad 101 milionach głosujących, wybory prezydenckie na korzyść George’a Busha rozstrzygnęło 537 głosów. Więc jeśli uważasz, że Twój głos nie ma znaczenia – pogadaj z Al Gorem" – napisał na Twitterze Konrad Piasecki.
Dziennikarz na bardzo prostych przykładach pokazał, że w każdych wyborach może się zdarzyć tak, że czyiś głos będzie decydujący. Podobnie może być i w przypadku tegorocznych wyborów prezydenckich.
Przypomnijmy, że lokale wyborcze będą czynne do godziny 21.00. Z informacji PKW podawanych przy ogłoszeniu wyników I tury wyborów wynikało, ze uprawnionych do głosowania było 30 204 684 osób, z czego ponad 460 tys. zagłosowało korespondencyjnie.