Różnica jest tak mała, że do ogłoszenia oficjalnych wyników przez PKW jeszcze wszystko może się wydarzyć. Andrzej Duda zgodnie z sondażem exit poll wykonanym przez Ipsos wygrał wybory prezydenckie z wynikiem 50,4 proc. Rafał Trzaskowski uzyskał poparcie 49,6 proc. wyborców. To mniej niż wynosi błąd statystyczny, to praktycznie remis – i do rana jeszcze może się wszystko zmienić.
W tej sytuacji można właściwie powiedzieć tylko, że nic nie jest jeszcze pewne. Błąd statystyczny w podobnych badaniach sięga 3 proc., a to więcej niż różnica między Andrzejem Dudą i Rafałem Trzaskowskim. W praktyce obu kandydatów różni najwyżej kilkadziesiąt tysięcy głosów.
Bardzo dużym – i jakże pozytywnym – zaskoczeniem jest także wysoka frekwencja. Pomimo wakacji i okresu urlopowego do urn wyborczych udało się 68,9 proc. uprawnionych do głosowania Polaków.
Ostatni raz zbliżoną frekwencję zanotowaliśmy w 1995 roku, kiedy Aleksander Kwaśniewski mierzył się z Lechem Wałęsą. Wtedy w II turze wyniosła 68,23 proc. i – co ciekawe – to właśnie wtedy również doszło do tak zaciętej walki. Wtedy zasypialiśmy z jednym prezydentem, a budziliśmy się z drugim.
Przypomnijmy, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich wygrał Andrzej Duda z poparciem dokładnie 43,50 proc. Rafał Trzaskowski został poparty przez 30,46 proc. głosujących. Trzeci Szymon Hołownia był poparty przez 13,87 proc. wyborców.