W mediach sporo mówi się o singlach i niechęci młodych ludzi do zawierania stałych związków. Najczęściej w negatywnym kontekście rozwiązłości. Bo młodzi Polacy, ponoć, unikają odpowiedzialności, dojrzałości, dorosłości. Jaka jest prawda na temat polskich ślubów, rozwodów i związków? Zderzamy twarde statystyki z opiniami ekspertów. Gdzie, między liczbami, leży prawda?
Tak naukowiec tłumaczy statystyki. Te są bezlitosne: w 2008 zawarto 250 tysięcy małżeństw, w 2010 już tylko niecałe 230 tysięcy. Różnica dwudziestu tysięcy par, w skali Polski, może wydawać się niewielka. Ale biorąc pod uwagę fakt, że od 2005 roku liczba ślubów regularnie rosła, tak widoczny spadek musi być spowodowany czymś konkretnym. - Decydują o tym twarde czynniki demograficzne, a nie kulturowe - twierdzi prof. Czapiński.
- W "rynek matrymonialny" wszedł wyż z przełomu lat '70 i '80. W 1983 padła rekordowa liczba urodzeń: 700 tysięcy. Ostatni taki wynik Polska osiągnęła tuż po wojnie - tłumaczy prof. Grabowska. - Ci dobijający do trzydziestki i zaraz po trzydziestce powinni brać śluby. Tak przynajmniej wynika z liczb. Dlatego też malejące statystyki, jak przypuszczam, wynikają z warunków ekonomiczno-kulturowo-społecznych.
Młodzież niechętna oficjalnym związkom?
Paliwo, jachty, dzieła sztuki, jedzenie wysokiej jakości - na te rzeczy zamożni rodacy wydają sporo pieniędzy. Ale wielu z nich faktycznie nie goni za luksusem i oszczędza. Czy zbierają na przyszłość swoich dzieci?
- To na pewno nie kryzys. Po pierwsze, w Polsce go jeszcze nie odczuliśmy. Po drugie, gdybyśmy do odczuli, to Polacy właśnie chętniej szli by do ołtarza. Rozkład kosztów życia na dwoje znacznie wszystko ułatwia - wyjaśnia profesor Czapiński.
- Śluby bierze się o wiele ostrożniej - ocenia prof. Grabowska. Potwierdza to nasz drugi rozmówca.
- Jeśli już ludzie decydują się na ślub, to w nim zostają. Kobiety silniej dążą do pozostania w związkach - mówi prof. Czapiński. Czemu płci pięknej bardziej zależy na podtrzymywaniu relacji? - Najczęściej po rozwodach kobiety zostają bez niczego, często też poświęcają się wychowaniu dzieci i nie mają czasu na karierę. W związku z czym muszą polegać na mężu - odpowiada psycholog społeczny.
Być może, gdyby zawieranie małżeństw między osobami tej samej płci było możliwe, ślubów byłoby znacznie więcej. Póki co jednak istnieje nikła szansa, by w Polsce legalne były chociaż związki partnerskie dla homoseksualistów, a co dopiero małżeństwa. Szczególnie, że w naszym kraju nazwanie ślubu gejów czy lesbijek zoofilią nie jest karalne.
- Typowa sprawa rozwodowa trwa jedną, maksymalnie dwie rozprawy. Ewentualne komplikacje mogą wprowadzać zagadnienia sporne, takie jak opieka nad dziećmi, podział majątku albo orzekanie o winie - mówi nam adwokat Zbigniew Roman z kancelarii Szymański-Roman-Deresz-Karpiński. - Prawo rozwodowe od dłuższego czasu jest to samo, zmieniają się tylko rzeczy kosmetyczne - podkreśla prawnik.
