Andrzej Duda dał się nabrać rosyjskim pranksterom. Odebrał telefon od komika który podawał się za sekretarza generalnego ONZ.
Andrzej Duda dał się nabrać rosyjskim pranksterom. Odebrał telefon od komika który podawał się za sekretarza generalnego ONZ. fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP
Reklama.
Agnieszka (imię zmienione) wspomina, że w internecie mignął jej niedawno filmik pokazujący, jak Andrzej Duda podczas jednego z wystąpień zaciął się na jakimś angielskim słowie. Dlatego zabierając się do odsłuchania jego powyborczej rozmowy z rosyjskim komikiem szykowała się na coś podobnego. Tymczasem okazało się, że prezydent Duda – na którego jak podkreśla nie głosowała i nigdy nie zagłosuje – całkiem sprawnie poradził sobie w rozmowie z "sekretarzem ONZ".
– Nie jest aż tak źle jak się obawiałam. Duda rozumie co się do niego mówi, odpowiada z sensem. Gdy brakuje mu słowa to się zacina, ale w końcu je znajduje. Może nie zawsze jest to słowo najbardziej odpowiednie w danym kontekście, ale takie, że potrafi się porozumieć z rozmówcą – ocenia ekspertka.
Agnieszka zauważa, że w angielski Andrzeja Dudy bardziej przypomina amerykański. — W charakterystyczny sposób zaokrągla literę R. I ma lepszy akcent niż dzwoniący – dodaje.

Rosyjski akcent "sekretarza ONZ"

Jak to możliwe, że prezydent nie zorientował się, że jego rozmówca – rzekomo sekretarz generalny ONZ, Portugalczyk – ma wyraźny rosyjski akcent?
– Nie dziwię się, że Duda nie potrafił rozpoznać obcego akcentu, bo po prostu nie mówi po angielsku na tyle dobrze, by było to dla niego oczywiste. Poza tym był w sytuacji stresowej. Skupiał się na tym, co się do niego mówi i co odpowiedzieć, a nie na analizowaniu jak co brzmi. To dla nas, osób trzecich, które słuchają nagrania na luzie, ten rosyjski akcent dzwoniącego, nasilający się zwłaszcza w momentach, gdy używa słów takich jak Ukraina, Lwów czy Putin, brzmi bardzo wyraźnie – tłumaczy językoznawczyni.
Przeczytaj też: Trzaskowski nie dał się zaskoczyć. Wyczuł ustawkę z podstawionym "Amerykaninem"

Specjalistka jest zdania, że w rozmowach telefonicznych czy w cztery oczy prezydent jak powinien mówić po angielsku bez pośrednictwa tłumacza. – Widać, że więcej rozumie, niż potrafi powiedzieć. Ale każda taka rozmowa to okazja do rozwoju, gdy można się czegoś nauczyć – podkreśla.

"Nie dał się podpuścić"

Dodaje, że gdyby Andrzej Duda mógł się przygotować do tej rozmowy, to pewnie poszłoby mu lepiej. – Jest taki moment, gdy temat schodzi na epidemię koronawirusa. I wtedy poziom językowy prezydenta się poprawia. Widać, że zna dane i słownictwo, co wskazuje na to, że czytał o tej kwestii po angielsku – wskazuje.
Według Agnieszki w głosie Andrzeja Dudy słychać zażenowanie, gdy jego rozmówca sugeruje, że Donald Tusk jest człowiekiem LGBT lub pyta o zamiar podbicia Lwowa. – Nie dał się podpuścić. Odpowiada spokojnie, ale w jego głosie słychać zażenowanie. Wydaje mi się, że Duda w trakcie rozmowy mógł nabrać podejrzeń, że jest ona żartem – ocenia językoznawczyni.

Angielski – poziom B1

Gdyby Agnieszka miała zakwalifikować prezydenta Dudę na kurs językowy, przydzieliłaby go do grupy na poziomie B1. – Jest na niższym poziomie średniozaawansowanym. Sporo rozumie, ale za dużo się zacina, by trafić do grupy B2 – mówi ekspertka.
– Podsumowując, w tej całej sytuacji Duda, którego nie lubię, jest tu najmniej winny. Wytłumaczyć się powinny służby, które dopuściły do wkręcenia prezydenta. Ale to już temat na inną rozmowę – konkluduje kobieta.