
"Odkąd tu mieszkam, nigdy nie doświadczyłam tak masowych ataków komarów", "Horror, w lesie są tysiące komarów", "Nawet odstraszacze nie działają" – już w czerwcu Czesi z tego regionu dzielili się swoimi wrażeniami na Facebooku. W lipcu burmistrz Brzecławia przyznał, że takiej plagi komarów nie widzieli tu od lat. Choć akurat tu są do nich wyjątkowo przyzwyczajeni. – Gdy przyjeżdżają do nas ludzie z Pragi, czy z północy kraju, zawsze są zaskoczeni. Pytają, jak możemy tak żyć – mówi nam jeden z mieszkańców.
REKLAMA
Brzecław leży na południowym wschodzie Czech, w kraju południowomorawskim. Liczy około 26 tysięcy mieszkańców. W ostatnich dniach i on, i oddalone o ok. 150 km miasto Litovel w kraju ołomunieckim, stały się bohaterami również polskich mediów. Za sprawą komarów.
"Czesi boją się wychodzić z domów. Komary atakują jak oszalałe" – relacjonowało kilka dni temu TVN Meteo.
Według doniesień stacji w Brzecławiu zdarzały się przypadki, że po pomoc zgłaszali się ludzie, u których pojawiało się około stu ugryzień komarów w zaledwie minutę. A w Litovelu "średnia" ukąszeń miała wynosić około 40 na minutę. – Komary to tu nic nadzwyczajnego, ale takiej plagi nie widzieliśmy od lat – cytowano burmistrza.
Na Facebooku mieszkańcy miasta Litovel już pod koniec czerwca pisali o wyjątkowo silnych atakach komarów.
"Nie można nawet otworzyć okna. Tego jeszcze nie było. W tym roku to ekstremalne!", "Czasami trochę ich latało, ale w tym roku niemożliwe jest posiedzieć na zewnątrz do 22.", "Odkąd tu mieszkam, nigdy nie doświadczyłam takich masowych ataków komarów" – pisali na grupie Litovel 1252. Czeski portal Novinky.cz podsumował zaś w ubiegłym tygodniu: "Litovel najpierw trapił wirus, a teraz komary". Z powodu pandemii miasto przez dwa tygodnie było zamknięte i odcięte od świata.
Komary na Morawach
"W najbardziej dotkniętych miejscowościach eksperci liczą komary w dziesiątkach tysięcy" – podał zaś portal ČT24, czeskiej telewizji publicznej. Opisywał, że w niektórych wioskach ludzie mają skórę pokrytą dziesiątkami bąbli.Jeden z ekspertów, których cytuje portal, mówił, że za groźne uważa ukąszenie przez 30 komarów w minutę. "To zależy od czasu i miejsca. W środku lasu może to być 100 komarów. Trudno to określić, to zależy od pogody" – mówił
Oldřich Šebesta, który od 25 lat zajmuje się komarami. Teraz w ciągu 5 godzin w specjalną pułapkę "złapał" ich 10 tys. Jak czytamy, ostatni raz taki "wynik" miał trzy lata temu.
Oldřich Šebesta, który od 25 lat zajmuje się komarami. Teraz w ciągu 5 godzin w specjalną pułapkę "złapał" ich 10 tys. Jak czytamy, ostatni raz taki "wynik" miał trzy lata temu.
Jak w praktyce wygląda sytuacja? Dziennikarka czeskiej telewizji pokazała nagranie, jak komary obsiadły kamerzystę.
Komary w Brzecławiu
Sytuacja z komarami może być wyjątkowa, ale i sam region pod tym względem jest u naszych południowych sąsiadów może wydawać się wyjątkowy.– U nas jest bardzo dużo komarów. Cała masa. Zdecydowanie jest ich u nas więcej niż w pozostałych regionach Czech. Zawsze tak było. Nasz region jest bardzo ciepły, najcieplejszy w całym kraju. Jest dużo lasów wokół rzeki. Myślę, że to jest przyczyną. Poza tym kilka tygodni temu spadło dużo deszczu, a teraz jest sucho. Dobre warunki do wylęgania komarów – mówi naTemat Lukas K., mieszkaniec Brzecławia. Jest zaskoczony telefonem z Polski w tej sprawie, śmieje się, że polskie media w ogóle coś takiego interesuje.
– To, że w naszym regionie jest dużo komarów nie jest rzadkością. Jesteśmy do nich przyzwyczajeni. Ale gdy przyjeżdżają do nas ludzie z Pragi, czy z północy kraju, zawsze są zaskoczeni. Pytają, jak możemy tak żyć, bo u nich nie ma tyle komarów. Nie jest jednak tak źle. Można przywyknąć – mówi.
Opowiada, że praktycznie w każdym domu są moskitiery. Widać je wszędzie. Spraye przeciwko komarom są wszędzie dostępne. Ludzie noszą je przy sobie. – Kilka dni temu byłem w pubie z przyjaciółmi, siedzieliśmy na zewnątrz. Zostaliśmy zmuszeni do wyjścia, bo komarów było tyle i tak atakowały, że ludzie i kelnerzy używali spreyów przeciwko nim, by się chronić – mówi.
Dlaczego tyle komarów
Na stronie urzędu w Brzecławiu jest komunikat o sytuacji związanej z komarami. Informuje, że w ostatnich tygodniach w okolicy spadło dużo deszczu. Zrobiło się ciepło, a leśne stawy i zalane tereny, stały się "idealnym inkubatorem" do wylęgania komarów. Władze wykonują opryski. Zaczęły zresztą już kilka miesięcy temu."Próbowaliśmy zapobiec temu, dlatego na wiosnę rozpylaliśmy środki, ale to nic nie dało. Sytuacja jest poważna" – cytuje TVN Meteo przedstawicieli lokalnych władz.
Mieszkańcy dzielili się wrażeniami na lokalnych grupach, pod artykułami.
"Są już z nami roje komarów. Po południu nie mogę iść do ogrodu", "Co jeszcze nas uwięzi w domu? Najpierw koronawirus, a teraz komary" – pisali już dwa tygodnie temu. Twierdzili, że opryski nie pomagają. "Walka z komarami regularnie rozgrywana jest wiosną, ale tym razem ostatnie uporczywe deszcze wypełniły leśne stawy wokół wsi na początku lata" – komentują.
Ktoś pisze: "Jechałem wczoraj przez las z Litovel do Březovou. Gdy jedziesz tędy, broń Boże, nie zatrzymuj się. Za sekundę będziesz mieć na sobie co najmniej 20, 30 komarów".
– To tymczasowe. Myślę, że za kilka tygodni, może miesiąc, sytuacja znów będzie lepsza – przewiduje Łukasz.
