"Zabieram głos niezależnie od mojego stanowiska" – napisała ambasador USA Georgette Mosbacher odnośnie sporu z Antonim Macierewiczem i Witoldem Waszczykowskim.
"Złożenie przysięgi jako ambasador nie oznacza, że odrzuciłam etykę, wartości i umiejętność odróżniania dobra od zła. Jeśli widzę, że historia jest zniekształcana lub interpretowana ze złych pobudek, zabieram głos niezależnie od mojego stanowiska" – przekazała Georgette Mosbacher na Twitterze.
Spór na linii Mosbacher – Macierewicz – Waszczykowski
Przypomnijmy, niedawno ambasador USA w Polsce odniosła się do komentarza Antoniego Macierewicza, który skierował kilka słów do zwolenników Platformy Obywatelskiej. Ze strony byłego szefa MON padła długa lista oskarżeń, na które Mosbacher postanowiła zareagować.
"W mojej ocenie tego typu dzielące i nienawistne wypowiedzi są okropne i godne pożałowania. Każdy przyzwoity człowiek powinien odrzucić tego rodzaju retorykę!" – pisała.
Jak się okazało, to był dopiero początek dyskusji, bo swoje trzy grosze dołożył jeszcze Witold Waszczykowski. "To jest niebywałe, aby ambasador podejmował publiczną polemikę polityczną z politykami kraju, w którym sprawuje funkcję dyplomatyczną" – podkreślał były szef MSZ.
Macierewicz nie dawał za wygraną, i postanowił szerzej odnieść się do zarzutów ze strony dyplomatki. "W polemice z PO, którą Pani zaatakowała, napisałem prawdę i tylko prawdę" – przekonywał.
Do sporu włączyli się niedawno przedstawiciele Konfederacji, którzy nie mają wątpliwości, że Mosbacher powinna być... osobą niepożądaną, persona non grata w Polsce.