
Reklama.
Minionej doby odnotowano największy przyrost zachorowań w 30 spośród 50 stanów. Najwięcej nowych zakażeń pojawiło się w Arizonie, Kalifornii, Teksasie i na Florydzie. Szczególnie poważna jest sytuacji w ostatnim ze stanów. Jak wyliczył Reuters, gdyby Floryda była niepodległym państwem, zajmowałaby czwarte miejsce wśród krajów z największą liczbą zakażeń. Wyprzedzałyby ją tylko Stany Zjednoczone, Brazylia i Indie.
Niestety czwartek przyniósł również dużą liczbę zgonów. Zmarły 974 osoby zakażone koronawirusem. To spory wzrost względem poprzedniej doby, gdy poinformowano o 850 przypadkach śmiertelnych.
Epidemia koronawirusa w USA przyspiesza. Jeszcze w czerwcu średni dzienny przyrost zachorowań wynosił "jedynie" niecałe 28 tys. Teraz dobowa średnia doszła już prawie do poziomu 60 tys. Główny epidemiolog kraju Anthony Fauci ostrzegał niedawno, że dzienna liczba nowych przypadków w USA wkrótce osiągnie 100 tys.
Łącznie w Stanach Zjednoczonych zakażenie koronawirusem stwierdzono już u blisko 3 mln 564 tys. osób. Zmarło ponad 138 tys. zakażonych.
Czytaj także: "Wieje wiatr, wirusa nie ma". Założyliśmy maseczki, oto jak na "eksperyment" reagowali na Podhalu
źródło: RMF 24