Jacek Kurski odpowiedział na zarzuty, które padają we wtorkowym tekście "Gazety Wyborczej" pod adresem jego syna Zdzisława. Zaapelował także do brata i wicenaczelnego gazety, Jarosława Kurskiego. "Nie idź tą drogą" – czytamy w oświadczeniu byłego prezesa TVP.
"Syn jest bratankiem wicenaczelnego GW Jarosława Kurskiego (de facto kierującego gazetą), który postanowił go zaatakować. Jarku, bracie, nie idź tą drogą. To, co robisz jest obrzydliwe. Odreagowujesz kłamliwym atakiem na rodzinę kolejną polityczną porażkę swojego środowiska totalnej opozycji" – napisał w oświadczeniu Jacek Kurski.
W ten sposób były prezes TVP skomentował zarzuty pod adresem syna Zdzisława, które pojawiły się we wtorek w "Gazecie Wyborczej". Chodzi o rozmowę z 20-letnią Magdą Nowakowską, która utrzymuje, że syn Jacka Kurskiego miał molestować ją seksualnie, gdy była dziewczynką.
Kurski broni syna i twierdzi, że wyciągnięta ponownie sprawa jest jedynie "politycznym atakiem". "'Sprawa' dotyczy dorosłych dziś ludzi, w tym mojego 29-letniego syna. Nic się w niej nie zgadza. Zmyślone zarzuty w zeznaniach pochodzą z okresu 2006-2012, w tekście GW mowa już o latach 2009-2012, 'przypomniano sobie' o nich w 2015 roku, a wykorzystuje do politycznego ataku w 2020. Ten atak ma cel jednoznacznie polityczny" – czytamy w oświadczeniu byłego szefa TVP.
Z kolei "Gazeta Wyborcza" na końcu materiału zaznaczyła, że brat Jacka Kurskiego Jarosław nie miał nic wspólnego z artykułem. "Z powodu relacji rodzinnych Jarosław Kurski, I zastępca redaktora naczelnego 'Gazety Wyborczej', nie brał udziału w żadnym etapie tworzenia i redagowania reportażu ani nie uczestniczył w decyzji o publikacji. Wyłączył się ze sprawy" – precyzuje gazeta.