Szczęście w nieszczęściu to chyba życiowa dewiza Joy Andrew. Jest weteranką II wojny światowej. Przeżyła zamach nazistów, katastrofę lotniczą oraz raka piersi, a teraz może poszczycić się kolejnym zwycięstwem – pokonała koronawirusa na kilka miesięcy przed ukończeniem 100 lat.
Cierpiąca na demencję kobieta zaraziła się COVID–19 w domu opieki Minster Grange w Anglii. Pielęgniarki zajmujące się Joy były pewne, że podzieli los innych zakażonych emerytów z ośrodka i niebawem odejdzie.
Pokonała kronawirusa
Nawet jej 57-letnia córka Michele przyszła, żeby się pożegnać. Jednak chyba wszyscy zapomnieli, że mają do czynienia z osobą, która wychodziła już z niejednej opresji. Tak też było tym razem. Kilka dni po wizycie córki, Joy Andrew zaczęła wracać do zdrowia – relacjonuje Daily Mail.
Teraz razem z najbliższymi odlicza dni do wielkiej uroczystości, jaką będą jej 100 urodziny, które przypadają 22 listopada.
– Moja mama zawsze była bardzo zadziorną kobietą. Myślę, że to pomogło jej przejść przez chorobę. Niestety, demencja uniemożliwia jej docenienie swoich osiągnięć. Jednak razem z całą rodziną świętujemy jej powrót o zdrowia – powiedziała Michele.
Historia Joy Andrew
Joy urodziła się i wychowała w północnym Londynie w latach dwudziestych XX wieku. W czasie wojny dołączyła do Pomocniczych Sił Powietrznych Kobiet jako sierżant, gdzie służyła na sali operacyjnej dowództwa bombowego RAF.
Po wojnie Joy wstąpiła do Brytyjskiej Armii Renu, siły okupacyjnej w Niemczech utworzonej po raz kolejny po drugiej wojnie światowej. Wtedy została wysłana do Dusseldorfu, gdzie zamieszkała u starszej pary, z którą bardzo się zaprzyjaźniła. Niestety, córka sympatycznego małżeństwa była nazistką.
Joy pochodziła z niemiecko-żydowskiej rodziny, przez co miała zapewnionego kierowcę, który miał ją wozić, gdzie chciała. Pewnego dnia, podczas rutynowej podróży celowo spowodował wypadek chcąc ją zabić. – Po tym zamachu do dziś została jej blizna na twarzy. Kierowca został aresztowany i okazał się nazistą – opowiedziała córka kobiety.
Później postanowiła zatrudnić się w liniach lotniczych British Overseas Airways Corporation, gdzie została stewardessą. Podczas pewnego kursu pilot popełnił straszny błąd i nie zadbał o poziom paliwa w samolocie.
Decyzja pilota doprowadziła do rozbicia samolotu w Libii. Zmarł jeden z pasażerów, a reszta razem z załogą została uwięziona na pustyni. W końcu pomogli im Beduini. Niedługo później Joy ożeniła się z pilotem RAF i adoptowali Michele.
W latach 70. Joy pokonała raka piersi, a kolejne lata spędziła jako gospodyni domowa. Niestety, jej mąż David zmarł na nowotwór 2013 roku.
– Moja matka przeżyła próbę zamachu w powojennych Niemczech dokonaną przez jej szofera, później zidentyfikowanego jako nazistę, przeżyła katastrofę lądowania na pustyni jako jedna z pierwszych stewardess BOAC, została uratowana przez Beduinów i przeżyła raka piersi. Z pewnością nie pozwoliłaby na to, żeby pokonał ją koronawirus – podsumowuje Michele.