
REKLAMA
Monika Kuszyńska doznała urazu kręgosłupa podczas wypadku samochodowego 15 lat temu w drodze na koncert swojego zespołu Varous Manx. Auto prowadził Robert Janson. Artystka straciła władzę w nogach. Od tamtej pory przeszła wiele kosztownych i bolesnych zabiegów, jednak jak sama pisała w książce "Drugie życie", cud nie nastąpił i nogi sprawności już nie odzyskały.
Mimo tego wokalistka występuje na scenie, brała też udział w 2005 roku w koncercie Eurowizji, a także stara się prowadzić normalne życie u boku męża, saksofonisty Jakuba Raczyńskiego. Piosenkarka ma z partnerem dwoje dzieci.
W wywiadzie dla "Super Expressu" Kuszyńska wyznała, jest jej ciężko, ale się nie poddaje. – Borykam się z bólem, niedogodnościami, ograniczeniami. Ale w jakimś stopniu przywykłam. Jakoś się jeszcze trzymam. Muszę bardzo dużo ćwiczyć – wyznała.
Piosenkarka wyjawiła również, że trudno jej utrzymać dobrą formę w czasie pandemii koronawirusa. Z powodu obostrzeń Kuszyńska nie mogła bowiem ćwiczyć kilka tygodni. – Dziś bardzo mi doskwiera to, że jesteśmy w kwarantannie i jesteśmy odcięci od rehabilitacji. To jest wielki problem. Są ludzie w gorszej formie niż ja i bez codziennej rehabilitacji czują się z dnia na dzień coraz gorzej – powiedziała.
– Stan zdrowia ulega powolnemu pogorszeniu. Mija czas, ja się też starzeję. Walczę z czasem – dodała była wokalistka Various Manx.
Monika Kuszyńska jest jednak dobrej myśli. – Ale nie jest to tak zły stan, by przeszkadzał mi funkcjonować. Przede wszystkim jestem w bardzo dobrej formie psychicznej. Dzięki temu radzę sobie z moją fizycznością – podkreśliła w rozmowie z "Super Expressem".
źródło: Super Express