Od poniedziałku samorządy mogą składać wnioski o dofinansowanie z Funduszu Inwestycji Lokalnych. Jak zauważa "Gazeta Wyborcza", dla rządu PiS to może być sposób na wsparcie słusznych samorządowców – i jednocześnie karanie tych krytycznych wobec rządu.
W ramach środków pochodzących z Funduszu Inwestycji Lokalnych samorządy mogą zdobyć dofinansowanie m.in. na remonty szkół, inwestycję w drogi czy w kanalizację. Środki mają trafić do gmin do końca września i to te same pieniądze, które działacze PiS tak chętnie "rozdawali" samorządowcom tuż przed wyborami prezydenckimi. Morawiecki z czekami dowiedział nawet kilkanaście gmin dziennie.
Wtedy były to jeszcze pieniądze bez pokrycia, ale 17 lipca prezydent podpisał ustawę o bonie turystycznym, w którą "schowano" 12 mld zł na Fundusz.
Jak podaje "GW", tę kwotę rozłożono na dwie części. Pierwsze sześć miliardów już rozdzielono według algorytmu, który uwzględnia zaplanowane wydatki samorządowców. I tak mniejsze miejscowości dostały od 500 tys. zł, a choćby Warszawa zyskała 93 mln zł. W sumie najwięcej pieniędzy popłynie jednak tam, gdzie PiS miał największe poparcie – do powiatów, małych miast i wsi.
Bardziej skomplikowane są kryteria dotyczące drugiej połowy tych środków. – Samorząd będzie musiał spełnić określone kryteria, by z nich skorzystać – zapowiadała wicepremier Jadwiga Emilewicz.
Kryteria są jednak bardzo niejasne, a decyzję o przyznaniu pieniędzy będzie podejmował osobiście premier po konsultacji z komisją składającą się z ministrów. – Kryteria są na tyle mętne, że można w nie wpasować wszystko. To będzie rozdawanie pieniędzy po uważaniu – powiedział Andrzej Porawski, dyrektor biura Związku Miast Polskich.
Samorządowcy w efekcie już wiedzą, jak może wyglądać to wsparcie. Podobna historia wydarzyła się już bowiem przy Funduszu Dróg Samorządowych. Gminy, gdzie rządzi opozycja, otrzymywały najmniejsze wsparcie. Często zerowe.
O promowanym przez PiS Funduszu pisaliśmy jeszcze przed wyborami. I już wtedy, kiedy były to jeszcze obietnice bez pokrycia, dochodziło do sytuacji absurdalnych. Gmina Supraśl na Podlasiu hucznie otrzymała bowiem od rządu PiS dwa czeki na ponad 3 miliony złotych: raz od ministra Łukasza Schreibera, drugi raz od premiera Mateusza Morawieckiego. Tyle że pieniądze Supraśl otrzyma tylko raz, a czek był ten sam,