Sześć polskich miast nie dostanie dotacji z UE z powodu rezolucji o strefach wolnych od LGBT. Ich wnioski, jak poinformowała unijna komisarz ds. równości Helena Dalli, zostały odrzucone. To pierwsze tak poważne konsekwencje działań niektórych samorządów, które od miesięcy oburzają unijnych polityków. Jak odbierają decyzję UE? Raczej nie słychać, by ktokolwiek się tym przejął. – Rozumiem, że miałyby się wyrzec Pana Boga i własnych wartości, wtedy dostaną pieniądze? – słyszę od jednego z lokalnych polityków.
Unijna komisarz ds. równości zrobiła coś, o czym do tej pory mówiło się w UE jedynie w sferze ostrzeżeń pod adresem Polski. W Brukseli od początku wręcz alergicznie reagowano na wszelkie inicjatywny polskich miast i gmin wymierzone w LGBT. A tych, jak wiemy, z miesiąca na miesiąc, było coraz więcej.
Sama komisarz jeszcze w czerwcu mówiła, że tzw. strefy wolne od LGBT w Polsce są nie do zaakceptowania. A teraz osobiście poinformowała na Twitterze, że wnioski sześciu polskich miast o środki w ramach jednego z programów zostały z tego powodu odrzucone.
"Państwa członkowskie i władze państwowe muszą szanować unijne wartości i prawa podstawowe. Dlatego sześć wniosków o partnerstwo miast, w których składanie były zaangażowane polskie władze, które przyjęły rezolucje dotyczące 'stref wolnych od LGBTI' lub 'praw rodzinnych', zostało odrzuconych" – napisała Dalli.
O które miasta chodzi? Nie wiadomo. Ale w niektórych kręgach nie ma to znaczenia, które miasta mają być ukarane. Jedni biją na alarm, że homofobia i wstyd na całą Europę.
Inni wręcz przeciwnie.
"UE szantażuje Polskę postulatami LGBT? Prezes Ordo Iuris: to rażące nadużycie władzy" – grzmi TV Republika. "Po raz pierwszy wysoki urzędnik UE mówi wprost, że "wartości rodzinne" są nieakceptowalne w Unii" – pisze na Twitterze.
Jak reagują samorządy, w których również przyjęto podobne uchwały, rezolucje lub stanowiska w sprawie LGBT?
– Rozumiem, że miałyby się wyrzec Pana Boga i własnych wartości, wtedy dostaną pieniądze? Mam nadzieję, że nie sprzedadzą własnego sumienia za pieniądze – mówi w rozmowie z naTemat Andrzej Głaz, wójt Tuszowa Narodowego.
To on niedawno napisał list otwarty do Rzecznika Praw Obywatelskich Adama Bodnara. Twierdził, że ideologia LGBT za cel swój postawiła sobie wprowadzenie wszelkiego zła, że "obecny świat znajdujący się pod wpływem ideologii LGBT został opętany przez szatana, erotyzm i seks".
"Wycofanie stanowiska o Przeciwdziałaniu ideologii LGBT oznaczałoby opowiedzenie się po stronie tęczowej zarazy, jaką jest wspomniana diaboliczna ideologia i wyrażenie zgody na demoralizację najmłodszego pokolenia począwszy od przedszkola" – pisał.
W kwietniu ubiegłego roku jego gmina przyjęła stanowisko w sprawie ideologii LGBT. Czytamy w niej m.in.:
"Dla dobra życia, rodziny i wolności deklarujemy, że samorząd, który reprezentujemy – zgodnie z naszą wielowiekową kulturą życia społecznego – nie będzie ingerować w prywatną sferę życia Polaków i Polek. Nie damy narzucić sobie wyolbrzymianych problemów i sztucznych konfliktów, które niesie ze sobą ideologia "LGBT". Czytaj więcej
– Co miałem powiedzieć, powiedziałem. W żadnym wypadku nie zmieniłem zdania. Wartości za pieniądze nie sprzedam. Uważam, że jest to kompromitacja UE – mówi dziś wójt.
Zauważa, że w przypadku jego gminy było to stanowisko ws. ideologii LGBT, a nie uchwała: – Nikt nikomu przez to nie szkodzi. Nie dyskryminuje się w ten sposób ludzi w żaden sposób. To są ludzie i szanuję ich jak każdego człowieka.
Burmistrz: mamy prawo wyrażać poglądy
Większość wójtów i burmistrzów, których pytam o zdanie, rozmawia chętnie, ale nie pod nazwiskiem. Nawet nie słyszeli, że UE chce ukarać 6 miast. W rozmowie asekurują się strasznie. Chcą wiedzieć, o jakie miasta chodzi. – A ma pani to na piśmie? – pyta jeden z nich. Nie przekonuje go, że to słowa pani komisarz, które osobiście zamieściła na Twitterze. – Jak pani będzie miała to na piśmie, możemy rozmawiać – rzuca.
Inny: – Tyle innych rzeczy w gminach robimy, a wszystkich tylko LGBT interesuje. Chodzi tylko o ideologię, nie o osoby. O powstrzymanie ideologii LGBT. A to co innego. Nic nie wiem o strefach. Mamy inne sprawy na głowie.
– Łaski nam nie robią. Ostatecznie przecież płacimy składki, i to nie małe. Dlaczego odmawiają dotacji? – pyta jeden z rozmówców.
Są i tacy, którzy odsyłają mnie do polityków rządu. – To już sprawa wagi państwowej, niech oni zabiorą głos – mówi jeden z nich.
Czy gdyby UE z tego powodu odrzuciła wniosek jego miasta? Jak by wtedy zareagował?
– Byłbym oburzony. O jakiej demokracji wtedy mówimy? Radni mają prawo wyrażać swoje poglądy, nikt nie może im tego zabronić. Żyliśmy w systemie komunistycznym i tam zabraniano nam wielu rzeczy, w tym wyrażania swoich opinii. Karano za to. Teraz żyjemy w demokratycznym, suwerennym kraju, więc nikt nie może nam kneblować ust za obronę własnej tradycji – odpowiada emocjonalnie burmistrz z Lubelszczyzny.
Dodaje jeszcze: – Co to za Unia? Unia każe miasta za ich stanowiska w jakieś sprawie? To nieuczciwe. Jak doszukiwać się w UE tego, że jest gwarantem demokracji, sprawiedliwości? To przecież zaprzeczenie tego wszystkiego. Z Unią są podpisane traktaty w różnych dziedzinach, ale nie w tym, że będą zabraniać miastom wyrażania swojej opinii.
"Nie można dać sobie narzucić tej ideologii"
Rozmawiamy wyłącznie hipotetycznie, bo nikt nie wie, o którą "szóstkę" chodzi. Ale widać, że wśród podobnych gmin ma ona obrońców.
– Patrzę na takie działania UE z politowaniem. Czekam aż ktoś zmądrzeje. Myślę, że takie posunięcie bardziej zaszkodzi samej Unii niż nam. Można żyć biednie, ale godnie i zachować twarz – reaguje Stanisław Obrzut, przewodniczący Rady Miasta Tuchów.
Tu radni przyjęli rezolucję ws. ideologii LGBT, burmistrz miała inne zdanie. Z tego powodu francuska gmina Saint-Jean-de-Braye zawiesiła potem oficjalne stosunki z gminą Tuchów.
– Podtrzymaliśmy swoje stanowisko w odpowiedzi na pozew sądowy. Nie występujemy przeciwko nikomu. Tylko przeciwko ideologii. Tolerancja też ma swoje granice. Czy realizacja postaw LGBT zapewni bezpieczeństwo kraju w sensie zachowania tradycyjnych wartości? Wiadomo, że władze UE są zdominowane przez ideologów i przez tę ideologię. I będą czynić wszystko, żeby zastraszyć i wymóc odpowiednie postawy, ale myślę, że to jest droga donikąd. Przecież większość społeczeństwa nie opowie się za tą ideologią. Myśmy swoje przeszli, a to jest nowa odmiana komunizmu, lewactwa i niszczenia ludzkości – mówi Stanisław Obrzut.
Nie przesądza jeszcze, że te miasta nie dostaną pieniędzy. – Nie wiadomo. Przecież nic nie jest definitywne. Jest przecież procedura odwoławcza. UE robi swoje, a my swoje. Nie trzeba się tak emocjonować. Podchodzimy do tego ze spokojem. Trzeba swoje przecierpieć i konsekwentnie dążyć do celu. Nie można dać sobie narzucić takiej ideologii. My mamy swoje wartości, polskie, chrześcijańskie. To te wartości zapewniły nam rozwój przez całe tysiąclecie – podkreśla.