Łukasz Szumowski zapowiedział większą dyscyplinę, jeśli chodzi o wymóg noszenia maseczek w Polsce. Minister zdrowia przerwał urlop i wrócił do Warszawy w momencie, kiedy gwałtownie rośnie liczba zakażeń koronawirusem. W wywiadzie dla money.pl polityk w zaskakujący sposób skomentował też sytuację związaną z epidemią COVID-19.
– Zawsze trzeba pamiętać i mieć z tyłu głowy, że epidemia to jest dzikie zwierzę. W każdej chwili może wyrwać się z kontroli, którą wydawało się nam że mamy – mówił Łukasz Szumowski.
Minister zdrowia zadeklarował, że lockdownu kraju na pewno nie będzie. – Mamy tu na szczęście do czynienia ewidentnie z ogniskowym charakterem tych wzrostów. To są trzy kopalnie i rodziny górników. To są też trzy duże zakłady pracy w Małopolsce. Mamy de facto ogromną część zachorowań tylko w tych miejscach – wyjaśniał.
Szumowski dopytywany o sposoby w walce z epidemią, wspomniał o większej dyscyplinie w noszeniu maseczek i zakończeniu pewnych fikcyjnych tłumaczeń. – Na przykład, że ktoś ma przeciwwskazania medyczne do zakrywania twarzy. Podam przykład z urlopu. Kobieta w sklepie tłumaczyła się innym klientom, że nie nosi maseczki, bo ma klaustrofobię. To pokazuje pewien stopień absurdu – stwierdził polityk.
Epidemia w Polsce
Nowe restrykcje w związku z epidemią koronawirusa mogą obowiązywać, ale w poszczególnych powiatach. Tak wynika z ustaleń po posiedzeniu rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Takie decyzje były do przewidzenia, biorąc pod uwagę fakt, że liczba zakażeń w Polsce stale rośnie. Dwa dni z rzędu ich liczba przekroczyła 600. Minister Szumowski nie ukrywa, że przez najbliższy tydzień te liczby będą nadal oscylowały w granicach 500-600 dziennie.