Społeczna inicjatywa stowarzyszenia kierowca-pl ma zadbać o kierowców, którzy nie są w naszym kraju wystarczająco reprezentowani. – Chcemy pomagać ludziom – mówi Włodzimierz Zientarski, Rzecznik Interesu Kierowców.
Włodzimierz Zientarski jest swoistą ikoną motoryzacyjnego świata. Tym razem jednak zobaczymy go w innej roli, niż dotychczas. Znany dziennikarz będzie od dziś działał na rzecz wszystkich kierowców, którzy, jak się okazuje, nie czują się w naszym kraju wystarczająco reprezentowani.
Trzy miesiące temu powstało stowarzyszenie non profit, zrzeszające i działające na rzecz kierowców. Uruchomiono infolinię ekspercką, dzięki której kierowcy będą mogli uzyskać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Dotyczą one głównie praw kierowców, szkół jazdy, aktualnych przepisów. Szybko okazało się jednak, że zainteresowanie jest tak duże, że twórcy stowarzyszenia postanowili pójść o krok dalej. Włodzimierz Zientarski opowiada nam, co on i jego stowarzyszenie chcą osiągnąć.
Masz problem na drodze, zadzwoń do Zientarskiego?
Włodzimierz Zientarski: Tak, chciałbym aby mniej więcej tak to wyglądało.
Dlaczego zdecydował się pan zostać Rzecznikiem Interesu Kierowców?
Brakuje głosu, który bezinteresownie i obiektywnie reprezentowałby interesy jednej z największych grup społecznych w Polsce, jakimi są kierowcy. Głosy, które się pojawiają, są rozproszone. My chcemy to zebrać w jedno, aby biuro kontrolowało wszystko co się dzieje, aby drogi były bezpieczne, a prawo mądre i konsekwentnie egzekwowane.
My czyli kto?
Jestem prezesem stowarzyszenia kierowca-pl. Wraz z grupą ekspertów prowadzimy od trzech miesięcy działalność i już zrealizowaliśmy już kilka inicjatyw.
Czyli pan jako prezes stowarzyszenia będzie jednocześnie rzecznikiem?
Ja jestem takim pakietem startowym. Chcemy doprowadzić do sytuacji, że Rzecznik Interesu Kierowców będzie wybierany demokratycznie, gdy organizacja stanie się już masowa. Na razie mamy 9 oddziałów w całej Polsce. Nie chcemy być powoływani jak Rzecznik Praw Pacjenta. To inna instytucja. Chcemy być ekspertami od motoryzacji.
Czym dokładnie się zajmujecie?
Wszystkim tym, co nurtuje obecnych i przyszłych kierowców. Pierwszą naszą akcją była "Rzetelna Cena". Opracowaliśmy sposób, jak mają działać Ośrodki Szkolenia Kierowców, abyśmy mieli pewność, że nie zostaniemy oszukani. Drugą inicjatywą było przekazanie taryfikatora Komendzie Głównej Policji i inspekcji Ruchu Drogowego. To rodzaj aplikacji, którą władza może pobrać każdy i posłużyć się nią w trakcie interwencji. Ma to pomóc władzy, aby właściwie ocenić stopień ukarania. Na drodze często powstaje napięcie między kierowcą a policjantem. W takich warunkach czasem trudno o właściwą ocenę przepisów. Wcześniej powołaliśmy infolinię, na którą kierowcy dzwonią z najróżniejszymi problemami.
Z czego będziecie się utrzymywali?
Działamy non-profit. Nie mamy znikąd pieniędzy. Mamy nadzieję, że w przyszłości firmy sponsorskie zaczną nas wspierać.
Na co liczycie? Co chcecie osiągnąć powołując Rzecznika Interesu Kierowców?
To się musi udać. Wierzę, że nasze działania okażą się potrzebne. Jak się nie uda, to będziemy dalej szkolili kierowców. Liczę jednak na duże zainteresowanie.
Jest pan najbardziej znanym dziennikarzem motoryzacyjnym w Polsce. Po co panu to wszystko? Chce się panu angażować w taką działalność?
Swoją przygodę z motoryzacją zaczynałem w 1965 roku. Jakiś czas temu pomyślałem, że warto zacząć działać nie tylko dla swojej własnej przyjemności i potrzeb. Zacząłem się zastanawiać, w jakim kierunku mógłbym dalej pójść. Pomyślałem, że w kierunku pomagania ludziom.
Na kogo dziś mogą liczyć polscy kierowcy?
Teraz kierowcy są zdani na siebie. Panuje przekonanie wśród Polaków, że wszystko co się robi w kwestii bezpieczeństwa jest po to, aby wprowadzić nowy podatek. Tak jest na przykład z radarami. Chcemy to zmienić. Aby polski kierowca miał przekonanie, że wszystko, co nas dotyczy jako kierowców, było robione jedynie w celu polepszenia bezpieczeństwa na naszych drogach.