
Netflixowi zarzucono nakręcenie filmu dla pedofilów. To potworne nieporozumienie
Netflix zmaga się z pierwszym tak poważnym kryzysem wizerunkowym od dawna (o ile nie w historii). Wszystko przez materiały promocyjne do filmu "Gwiazdeczki". Oburzyły setki tysięcy internautów i wypaczyły przesłanie tej nagradzanej na festiwalach francuskiej produkcji. Serwis przeprosił i wycofał kontrowersyjny plakat, na którym przedstawione są 11-latki w seksualnych pozach.

Reklama.
"11-letnia Amy zaczyna się fascynować twerkującą grupą taneczną. W nadziei, że do nich dołączy,eksploruje swoją kobiecość i przeciwstawia się swoim rodzinnym tradycjom" – tak brzmiał pierwotny opis filmu w serwisie. Jeśli połączymy go z plakatem (o którym za chwilę), kategorią wiekową 16+ i poniższym zwiastunem, w którym ubrane jak dorosłe, umalowane dzieci ćwiczą taniec o zabarwieniu erotycznym, to w pierwszej chwili można sądzić, że Netflix nie wypuszcza filmu dla dzieci, lecz dla... pedofilów. Tymczasem jest zupełnie inaczej.
Dla sporej części osób wszystko ułożyło się w jedną całość: wspierający LGBT Netflix, teraz "normalizuje pedofilię". Serwis "potwierdził" tym samym popularną, homofobiczną teorię spiskową o gejach, którzy najpierw chcą małżeństw, potem adopcji dzieci, by na końcu wiadomo co z nimi robić.
Niestety takie afery są tylko wodą na młyn dla skrajnej prawicy. Wielu internautów już zapowiedziało bojkot platformy i rezygnację z abonamentu, a na Twitterze pojawił się hashtag #netflixisoverparty, na którym użytkownicy wyrażają swoje oburzenie. Jest też petycja o usunięcie filmu, pod którą podpisało się ponad 250 tysięcy osób.
"Gwiazdeczki"... nie są produkcją Netflixa. "Mignonnes", bo tak brzmi oryginalny tytuł tego francuskiego filmu, został dobrze przyjęty przez krytyków. Na prestiżowym festiwalu w Berlinie dostał wyróżnienie, a na Sundance reżyserka Maïmouna Doucouré dostała nagrodę w kategorii zagranicznego dramatu. Amerykański gigant postanowił wykupić prawa i dodać go do swojej biblioteki.
Mało tego, pojawiły się też zarzuty o antyreligijność. Chodzi o Islam i powielanie stereotypów.. Internauci zauważają, że nieletnia bohaterka jest Muzułmanką, która porzuca tradycyjne wartości na rzecz twerkingu. "Nie dziwię się, że Islam brzydzi się Zachodem. Czy to jakiś podprogowy sposób na powstrzymanie imigracji do UE? Przyjedź do nas, a twoja córka zostanie dziwką?" – czytamy w komentarzu oburzonej internautki. Generalnie Netflix podpadł sporej części świata nieswoim filmem. Zrobił antyreklamę nie tylko sobie.
"'Gwiazdeczki' to coś więcej niż komentarz do drapieżnych zachowań mężczyzn i udoroślenia (ang. adultification) młodych dziewczyn. To przypomnienie, że młode umysły są kruche i niecierpliwe" – napisała Aramide Tinubu z portalu Shadow and Act. ""Gwiazdeczki' pokazują jak dziewczynki są seksualizowane, często z wyboru, bez rozumienia konsekwencji tej seksualizacji" zauważyła w recenzji dla "Seventh Row" Alex Heeney. Recenzenci czepiają się przede wszystkim braku "satysfakcjonującej konkluzji".
Netflix szybko przeprosił za przestrzelenie z reklamą, która poniekąd wprowadzała w błąd widzów. "Głęboko nam przykro z powodu nieodpowiedniej grafiki, której użyliśmy do 'Gwiazdeczek'. To nie było OK, ani nie było to reprezentatywne dla tego francuskiego filmu, który zdobył nagrodę na Sundance. Zaktualizowaliśmy zdjęcia i opis" – czytamy w oświadczeniu.
"Jedenastoletnia Amy zaczyna się buntować przeciw swojej konserwatywnej rodzinie, gdy odkrywa fascynację tańcem i dołącza do wyzwolonej grupy tanecznej" – tak brzmi nowy opis "Gwiazdeczek" na Netflixie. Mniej intrygująco, ale ten film nie potrzebuje już żadnej reklamy.
Reklama.