Ta sprawa w obozie Zjednoczonej Prawicy wywołała niemały konflikt. W piątek ze stanowiska odwołany został łódzki kurator oświaty Grzegorz Wierzchowski. Decyzja zapadła dzień po tym, jak kurator w Telewizji Trwam obwieścił, że groźniejszy od koronawirusa jest "wirus LGBT". W obronie Wierzchowskiego stanęła Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. Tymczasem szef MEN zapewnia, że dymisja nie ma związku z wypowiedzią kuratora.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
– Jesteśmy na etapie wirusa, ale myślę, że ten wirus LGBT, wirus ideologii jest znacznie groźniejszy, bo to jest wirus dehumanizacji społeczeństwa, dehumanizacji młodych ludzi i odebrania im wartości – mówił w czwartek w Telewizji Trwam łódzki kurator oświaty Grzegorz Wierzchowski. Gdy wokół jego wypowiedzi wybuchł skandal, następnego dnia kurator został odwołany.
W obronie Wierzchowskiego stanęli posłowie z ugrupowania Zbigniewa Ziobry. Jacek Ozdoba grzmiał: "Musimy bronić wartości! Jeżeli powodem dymisji kuratora są tylko słowa o ideologii to jest to zły sygnał skręcania w lewo". Solidarna Polska wydała zaś bojowe oświadczenie z żądaniem wyjaśnienia przyczyn odwołania kuratora.
Solidarna Polska:
"Solidarna Polska w pełni szanuje prawo naszych koalicjantów do prowadzenia polityki personalnej w resortach, za które odpowiadają. Jednak dymisja łódzkiego kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego, którą media wiążą z jego wypowiedzią w Telewizji Trwam na temat zagrożenia ideologią stojącą za LGBT, wzbudziła niepokój wśród naszych wyborców. Dlatego zwrócimy się z prośbą o wyjaśnienie jej powodów. W pełni podzielamy opinię Pana Kuratora o zagrożeniach dla polskiej młodzieży, jakie niesie ze sobą agresywna i dyskryminująca ideologia LGBT".
Pierwszy z wyjaśnieniami pospieszył wojewoda łódzki. Tobiasz Bocheński zapewnił, że odwołanie Wierzchowskiego nie miało nic wspólnego z wypowiedzią z czwartku, bowiem on o tę dymisję u szefa MEN wnioskował tydzień wcześniej.
Później tę wersję wydarzeń podtrzymał minister edukacji. Próbując załagodzić awanturę w obozie "dobrej zmiany", Dariusz Piontkowski zapewnił, że dymisja łódzkiego kuratora nie miała związku z jego słowami o LGBT. Przy okazji wbił szpilę ludziom z partii Zbigniewa Ziobry, zarzucając im, że wszczynają burzę bez zapytania u źródła, o co faktycznie chodziło.
W Telewizji Łódź wojewoda Tobiasz Bocheński wyjaśnił, że miał wobec kuratora Grzegorza Wierzchowskiego szereg zarzutów merytorycznych. – One dotyczą sposobu organizacji pracy samego kuratorium, nadzoru nad szkołami, relacji z samorządami, jak i licznymi skargami rodziców – poinformował wojewoda.
Sam Wierzchowski zaś na Twitterze stwierdził, że wojewoda rozpoczął przeciw niemu akcję "dyskredytowania w mediach".
Reklama.
Dariusz Piontkowski
minister edukacji narodowej
Decyzja o odwołaniu łódzkiego kuratora oświaty była rozważana już od dawna i nie miała żadnego związku z jego medialnymi wypowiedziami dot. LGBT.
Szkoda, że nasz koalicjant nie chciał zaczerpnąć wiedzy dot. faktycznych powodów odwołania Pana kuratora u źródła.